Unia bez Nysy

Michał Lewandowski [email protected]
Nysa występuje z Unii Gmin Powiatu, twierdząc, że ta nic jej nie daje. Według Unii to błąd, który może pozbawić miasto części funduszy europejskich.

Na ostatniej sesji rady miejskiej przegłosowano uchwałę o wystąpieniu Nysy z Unii Gmin Powiatu Nyskiego. Koronnym argumentem było to, że Nysa płaci rocznie ponad 24 tysiące złotych składki, niewiele za to otrzymując.
- Przyjąłem tę decyzję z dużym ubolewaniem - mówi Romuald Kamuda, dyrektor biura UGPN. - To gmina Nysa wymyśliła ten związek, to na jej życzenie przekształciliśmy we wrześniu 2003 roku Unię Turystyczną na Unię Gmin, by rozszerzyć wachlarz propozycji, jaki Unia kieruje do samorządów. A teraz Nysa wychodzi ze związku. Nie znajduję w tym postępowaniu logiki. Czasy są takie, że trzeba się integrować, a tymczasem Nysa wybrała zupełnie inny kierunek.

- Nie dyskutuję z uchwałami rady miejskiej - stwierdza Marian Smutkiewicz, burmistrz Nysy. - Radni postanowili wystąpić z Unii, zresztą za moją akceptacją, z prostej przyczyny: jeśli dziś powiat liczy dziewięć gmin, a w Unii są trzy, to jaki to ma sens?
Romuald Kamuda: - W styczniu do związku chcą przystąpić gminy Paczków, Otmuchów i Kamiennik.
- Ale na dziś tych gmin w Unii nie ma - podkreśla Marian Smutkiewicz. - Rozmowy na temat przystąpienia były prowadzone już wiele razy i z różnym efektem. A to my jesteśmy jednym z największych płatników składek do Unii.
Romuald Kamuda odpiera, że Nysa i tak musi wpłacić składki za 2004 rok, że cztery tysiące z tej składki wraca co roku do jej budżetu w postaci czynszu za lokal wynajmowany w urzędzie miejskim, że komisja finansów rady miejskiej nie wniosła żadnych zastrzeżeń do sprawozdania z działalności Unii.
- Najważniejsze jest jednak to, że 30 grudnia 2003 roku rada powiatu nyskiego przyjęła program ochrony środowiska wraz z planem gospodarki odpadami, który ma być powierzony związkowi gmin - mówi Romuald Kamuda. - Takim związkiem jest nasza Unia. Tworzenie nowego ze względu na sprawy proceduralne może potrwać nawet dwa lata i jest bezsensowne. Poza tym po wejściu Polski do Unii Europejskiej gminy i społeczności lokalne zorganizowane w związki i stowarzyszenia będą miały ułatwiony dostęp do pieniędzy z Unii Europejskiej. Aktualnie powołujemy zespół, który zajmie się pracą nad pozyskiwaniem unijnych funduszy strukturalnych.

- Unia Gmin miała już możliwość pozyskiwania środków unijnych, ale tego nie robiła - twierdzi wiceburmistrz Jolanta Barska. - Dlatego argument, że od przyszłego roku będzie taka możliwość, nie jest dla nas wystarczający.
Burmistrz Barska podkreśla, że w 2003 roku Nysa pozyskała z funduszy unijnych znacznie więcej pieniędzy niż w latach poprzednich.
- Jesteśmy zadowoleni, że wiele organizacji pozarządowych składa już samodzielnie wnioski o fundusze unijne - mówi Jolanta Barska. - Na przykład dyrektorzy szkół reagują na wszystkie ogłoszenia o jakichkolwiek grantach, czego efektem jest sporo pozyskanych pieniędzy. Również kluby sportowe, które były dotąd dość pasywne, zaczęły ubiegać się o unijne pieniądze i owocem tego jest dofinansowanie organizacji czasu wolnego podczas ferii świątecznych przez klub sportowy Plejada.
Piotr Liniewski, specjalista do spraw kontaktów gospodarczych, wylicza, że w 2001 roku Nysa otrzymała z Unii Europejskiej 40 tysięcy złotych, w 2002 nie pozyskano żadnego dofinansowania, natomiast w roku 2003 (do listopada) udało się uzyskać aż 230 tysięcy złotych. Dotyczy to pieniędzy na tak zwane projekty miękkie (turystyka, sport itp.), czyli bez inwestycji.
Burmistrz Barska zgadza się z tym, że Unia Europejska będzie dawać pieniądze tylko związkom gmin, ale nie uważa, by Nysa musiała w tym celu pozostawać w UGPN.
- Można zawiązać porozumienie gmin do poszczególnych zadań - tłumaczy Jolanta Barska. - Na przykład podpisać takie dla realizacji programu gospodarowania odpadami. Uczestnictwo w Unii Gmin, której trzeba płacić składki, nie jest nam do tego potrzebne.
UGPN pobiera od gmin składki w wysokości 40 groszy rocznie od mieszkańca. 60-tysięczna Nysa płaci rocznie 24 tysiące złotych.
- To jedna szósta budżetu Unii - wylicza Romuald Kamuda. - Wszystkie składki członkowskie stanowią w nim 30 procent. Resztę musimy wypracować (w 2003 roku było to 71 tysięcy), a to nie jest proste. Mamy tylko lokal o powierzchni 7 metrów kwadratowych i dwóch pracowników.
Unia czerpie dochody z organizacji imprez, kursów i szkoleń oraz z dzierżawy słupów ogłoszeniowych w mieście. Kamuda wylicza, że w ciągu pięciu lat istnienia związku promował on nyskie gminy na targach turystycznych w Katowicach, Pradze, Opolu, Berlinie i Poznaniu. Wydawał też foldery, kalendarze, atlasy i przewodniki po regionie. 500 samorządowców pojechało na imprezy turystyczne, w tym na wyjazd do wzorcowego składowiska odpadów komunalnych w czeskim Rapotinie. Wielu uczestniczyło też w sympozjach i szkoleniach.
- W 1999 roku Unia prowadziła kąpielisko miejskie, wprowadzając wiele nowych rozwiązań organizacyjnych, pozwalających znacznie ograniczyć koszty - dodaje Kamuda.

- Region nyski jest tak atrakcyjny, że sami damy sobie radę z promocją miasta - mówi burmistrz Marian Smutkiewicz. - Tworzymy w rynku centrum informacji turystycznej. Tam zatem kierujmy pieniądze. W centrum będzie pełna informacja nie tylko o gminie, ale o całym regionie, znajdą się i foldery, i materiały reklamowe. Są przymiarki, żeby było to centrum powiatowe. Stawiamy jednak warunek - starostwo musi ponieść połowę kosztów funkcjonowania ośrodka. Jeśli nie, będzie to Gminny Ośrodek Informacji Turystycznej.
Znajdzie w nim również siedzibę Omnibus - centrum informacyjne dla bezrobotnych, wyposażone między innymi w połączone z internetem komputery, przez które można będzie szukać ofert pracy.
- Nie będzie to nas nic kosztowało, bowiem pieniądze na to dał Urząd Marszałkowski - podkreśla Marian Smutkiewicz.

- Nysa jest centrum powiatu, siedzibą jego władz - mówi Romuald Kamuda. - Wszystkie okoliczne gminy w naturalny sposób ciążą ku Nysie. Moim zdaniem powinna ona być w związku. Ale skoro samorząd ma inne zdanie, Unia Gmin Powiatu Nyskiego będzie istnieć bez Nysy.
Marian Smutkiewicz: - Umowa jest wypowiedziana z końcem roku 2004. Działanie Unii może do tego czasu spowodować zmianę tej decyzji. Jednak tkwienie w organizacji, która gminie nic nie daje, mija się z celem.
SONDA
O to, czy są za, czy przeciw przynależności swoich gmin do Unii Gmin Powiatu Nyskiego spytaliśmy wójtów
i burmistrzów:

Andrzej Misz, wójt Łambinowic:
- Byłem zaskoczony decyzją Nysy o wystąpieniu z Unii. Gminy nie mogą działać w pojedynkę, szczególnie że w grupie mają szanse na europejskie fundusze. Tworzenie na poczekaniu porozumień do konkretnych zadań nie jest dobrym rozwiązaniem. Unia Gmin jest związkiem ponad podziałami politycznymi i działa na rzecz regionu. Najlepiej nadaje się do tego, żeby na przykład poprowadzić wspólną gospodarkę ściekami i odpadami.

Jan Woźniak, burmistrz Otmuchowa:
- Poprzedni zarząd złożył akces do związku gmin, ale rada nie podjęła jeszcze w tej sprawie uchwały. Na razie się zastanawiamy. Jeśli Unia Gmin pokaże nam, że udział w niej przynosi konkretne korzyści, że następuje w powiecie integracja, to na pewno nie pozostaniemy głusi na takie argumenty.

Mieczysław Markiewicz, wójt Pakosławic:
- Unia Gmin to jedyna ponadgminna organizacja, w której możemy funkcjonować jako region po 1 maja, czyli po wstąpieniu do Unii Europejskiej. W pojedynkę żaden samorząd nie ma szans.

Zdzisław Martyna, burmistrz Korfantowa:
- Jestem za związkiem gmin, bo daje on duże możliwości. Związek Gmin jest potrzebny szczególnie mniejszym gminom. Piętą achillesową naszego powiatu jest brak współpracy samorządów. Każdemu wydaje się, że sam da sobie radę, szczególnie dużym gminom, jak Nysa. Programem regionalnej gospodarki odpadami Nysa zainteresowała się dopiero, gdy swoje propozycje przedstawiły Skoroszyce. Wyjście Nysy z Unii Gmin uważam za nieporozumienie. Poważnym ostrzeżeniem jest natomiast wypowiedź pani wiceburmistrz Nysy o tworzeniu krótkotrwałych aliansów dla doraźnych korzyści. Jeżeli tak ma wyglądać współpraca, na przykład w tworzeniu regionalnego wysypiska w Domaszkowicach, to nie mamy o czym rozmawiać.

Kazimierz Cebrat, wójt Kamiennika:
- Unia Turystyczna nie spełniała naszych wymogów i wystąpiliśmy z niej. Wstępujemy za to z powrotem do Unii Gmin. Samorządy muszą mieć swoją organizację, w której spotykają się i wspólnie ustalają, jak rozwiązać pewne problemy.

Edward Szupryczyńśki, burmistrz Głuchołaz:
- Nie mam sprecyzowanego zdania w tej sprawie. Wstąpienie do Unii Gmin wiąże się z wydaniem pieniędzy na składki. Dlatego musimy bardzo dokładnie przeanalizować, czy ten związek jest tylko konwentem wójtów i burmistrzów, czy też przynosi konkretne korzyści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska