W tegorocznym wyścigu torunianin miał jedno zadanie - pomaganie Markowi Cavendishowi w wygrywaniu sprinterskich etapów.
- Ekipa była niby ta sama, ale mieliśmy w składzie Marka Cavendisha, co zupełnie zmieniło naszą taktykę. To najszybszy kolarz na świecie, który potrzebuje dużego wsparcia ekipy. To miało wpływ na moją jazdę. Z punktu widzenia kibica, Giro w ubiegłym roku było dla mnie bardziej udane. Ja jednak w lepszym humorze kończyłem tegoroczny wyścig. Miałem zupełnie inne zadania, cieszyłem się, że jestem częścią ekipy, która wygrała pięć etapów - podkreśla kolarz Omegi Pharma.
Gołaś marzył o etapowym zwycięstwie w wielkim tourze, ale nie ułatwiały tego kłopoty zdrowotne. - Pojechałem do Włoch w takiej sobie formie, zaraz po przejściu różyczki. Po kilku etapach czułem się już dobrze, ale potem złapałem infekcję, zapalenie oskrzeli, musiałem brać antybiotyki. Cały ostatni tydzień wyścigu leczyłem się i to kosztowało mnie sporo sił - przyznaje.
Teraz będzie przygotowywał się do mistrzostw Polski i Tour de Pologne, który rozpoczynie się pod koniec lipca. - Czesław Lang przygotował piekielnie trudną trasę. Przez dwa dni przejedziemy góry, które pokonywaliśmy przez tydzień podczas Giro. Nie myślę o klasyfikacji generalnej, to wyścig dla wybitnego górala. Myślę, że nawet dla Michała Kwiatkowskiego to może być nawet za ciężka trasa, ale ten chłopak nie ma limitów i może zaskoczyć. Jak będzie w formie z wiosny, to trzeba go widzieć w gronie faworytów. Tym bardziej że góralom może dołożyć w czasówce - dodaje Gołaś.
Czytaj e-wydanie »