Media - niezmiennie tkwiące w wiadomym "układzie" - dla zaszkodzenia jedynej sile strzegącej interesu narodowego są w stanie zohydzić wszystko. W tym tygodniu wywlekły sprawę przyznania w 2007 roku, a więc jeszcze za kadencji poprzedniego rządu szefowi ABW nagrody 18 tys. zł "z okazji 87 rocznicy Bitwy Warszawskiej".
Z takim właśnie uzasadnieniem, o gratyfikację dla Bogdana Świątkowskiego wystąpił jego zastępca, a zaakceptował ją swoim podpisem premier Jarosław Kaczyński.
I o co krzyk? O 18.000 zł? Że dużo? Wolne żarty! Były pieniądze w budżecie ABW, to coś trzeba było z nimi zrobić. Zresztą sam nagrodzony nie kryje, że takie premie nie za coś, a z okazji czegoś odbierał kilka razy w roku: 6 kwietnia w dniu Święta ABW (nigdy o takim święcie nie słyszałem, pewnie jest tajne, jak wszystko w spec-służbach), 3 maja, 15 sierpnia, 11 listopada i na Boże Narodzenie. Ledwie pięć razy w roku. Zamiast więc czepiać się PiS, krytykanci mogliby docenić, że przewodnia siła nie obdarowywała oddanych sobie urzędników także na walentynki, w Wielkanoc i na mikołajki.
I wreszcie najważniejsze - ileż złej woli trzeba, by podważać zasadność nagrodzenia szefa ABW z okazji 87 rocznicy Bitwy Warszawskiej! Toż to kolejny bezpardonowy atak na PiS. A jak na PiS, to i na Polskę przecież. Jeśli premier Kaczyński nagrodę dał, to na pewno wiedział, za co. Widać, znał zasługi ABW dla zatrzymania bolszewickiej nawałnicy w 1920 roku. A że sam Świątkowski urodził się wiele lat po bitwie, cóż. Możliwe, że szef rządu i PiS miał informacje o genetycznym patriotyzmie Świątkowskiego. Państwo pamiętacie: to właśnie wybitny genetyk Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski (rocznik 58, co nie przeszkadzało mu obnosić się z legitymacją członka Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej) sformułował teorię, że "jeśli rodzina walczyła o niepodległość, dziadek był w AK, a pradziad uczestniczył w powstaniu styczniowym, to taki ktoś daje gwarancję genetycznego patriotyzmu."
Świątkowski mógł mieć coś podobnego - geny piłsudczyka. Ba, cały kod antybolszewicki! Dlatego robienie dziś sensacji z hojności byłego premiera (zwłaszcza z okazji, przy której tę hojność okazywał) jest po prostu świństwem. I próbą odwrócenia uwagi od nieudolnych rządów ekipy Tuska.
Że też, cholera, nie udało się utrzymać PiS-owi władzy na obecną kadencję. Za dwa lata 600-lecie bitwy pod Grunwaldem. Ależ by się ponagradzali! Taka piękna okazja...