MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Miler" z bydgoskiego Zawiszy

AGNIESZKA DĄBROWSKA
lubi wertować często albumy ze zdjęciami dokumentującymi jego karierę sportową
lubi wertować często albumy ze zdjęciami dokumentującymi jego karierę sportową fot. Paweł Skraba
Są tacy zawodnicy, którzy z igrzysk olimpijskich nie przywieźli nigdy medalu, a i tak uważamy ich za mistrzów. Takim był Witold Baran. W biegu na 1 500 metrów nie miał sobie równych. Biegał niczym wojownik.

Zwyciężał dzięki ogromnemu talentowi, pracowitości i nieustającej miłości do sportu.

Baran urodził się w Chmielowie, niedaleko Ostrowca Świętokrzyskiego. Królowały tam sporty wodne, przede wszystkim pływanie i piłka wodna. W szkole, do której uczęszczał, każdy coś trenował. Młody Witek wybrał pływanie, ale nie stronił też od gry w piłkę. Raz dał się namówić do udziału w szkolnych zawodach w biegach przełajowych. Odtąd za sprawą "królowej sportu" zmieniło się jego życie. Rozpoczął regularne treningi biegowe. Specjalizował się, choć na krótko, w sprincie, to jednak największe sukcesy odnosić zaczął na średnich dystansach.

Przyjaźń z Jazzy

Po szkole wcielony do wojska, Baran trafił do sekcji lekkoatletycznej warszawskiej Legii, w tym czasie jednej z najmocniejszych w kraju. Już wówczas legitymował się najlepszym czasem na dystansie 1 500 m. Nic zatem dziwnego, że w 1962 roku znalazł się w reprezentacji kraju na mistrzostwa Europy w Belgradzie. Warto wspomnieć, że obok igrzysk olimpijskich była to najbardziej prestiżowa impreza lekkoatletyczna (światowy czempionat rozgrywany jest przecież dopiero od 1983 r). W Belgradzie nikomu nieznany średniodystansowiec z Polski zadziwił wszystkich. Wywalczył srebrny medal w swojej koronnej konkurencji, przegrywając tylko z wschodzącą gwiazdą biegów średnich - Michelem Jazzy z Francji.

- W trakcie mistrzostw zaprzyjaźniliśmy się z Michelem. O naszej zażyłości świadczy fakt, że spotykając się na różnorakich mitingach - bardzo często ustalaliśmy wspólną taktykę biegu. Ale nie do końca; 200 metrów przed metą każdy z nas biegł, po prostu, jak najszybciej. Choć to już stare dzieje, nadal utrzymujemy kontakt.

I Jazzy, i Baran biegali na 1 milę. To dystans popularny przede wszystkim w krajach anglosaskich. Pan Witek najlepszym milerem Europy został w roku 1964 podczas zawodów w Londynie. Francuz rok później na tym samym dystansie ustanowił rekord świata. Za to w kraju Baran nie miał sobie równych. Mistrzostwo Polski zdobył siedem razy z rzędu, wielokrotnie zwyciężał w memoriale im.Janusza Kusocińskiego. Był wszechstronny, biegał z powodzeniem nie tylko na średnich dystansach. W tamtych czasach podziwiał go każdy kibic lekkiej atletyki.

Gorycz porażki

Po odbyciu zasadniczej służby wojskowej zdecydował, że przeniesie się do Bydgoszczy. - Wybrałem Zawiszę ze względu, przede wszystkim, na znakomite warunki do uprawiania sportu.

W 1964 roku Witold Baran wraz z silną grupą lekkoatletów Zawiszy, pojechał na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Łatwo przebrnął przez eliminacje, a w półfinałach pobił rekord Polski (3.38,9) demonstrując przy tym piękny finisz. Wydawało się, że medal olimpijski ma już na wyciągnięcie ręki. Swoje szanse stracił w finale wskutek słabego tempa biegu. - Po przebiegnięciu 800 m przeciwnicy jakby zwolnili, oszczędzając siły na finisz. Do ataku miałem przystąpić w samej końcówce. Cały czas biegłem więc na trzeciej pozycji. Gdy rozpoczęliśmy finiszowe okrążenie chciałem trochę się cofnąć, żeby zaatakować rywali po zewnętrznej. Zostałem jednak zablokowany; nie miałem miejsca, żeby przesunąć się do przodu, a strata każdego metra była nie do odrobienia. Przybiegłem na 6 miejscu. Do wioski wróciłem przygnębiony, zamknięty w sobie. W którymś momencie podszedł do mnie Marian Foik, który zajął w finale na 200 metrów to samo miejsce, co ja. Pocieszał, że to przecież wcale nie tak źle. Żal niewykorzystanej szansy jednak pozostał - opowiada Witold Baran.

Jeszcze w trakcie pobytu w Tokio nasz olimpijczyk otrzymał zaproszenie z Nowej Zalandii. Organizatorzy gwarantowali treningi w znakomitych warunkach i udział w prestiżowych mitingach. Na pewno Polak miałby okazję do rewanżu za Tokio. To przecież z Nowej Zelandii wywodził się Peter Snell. Nowozelandczyk był trzykrotnym mistrzem olimpijskim, biegał na tych samych dystansach co Baran. Snell zdobył złoty medal podczas pamiętnego finału w Tokio na 1500 m. W Polsce zanim zawodnik znalazł się w czołówce najlepszych, biegał w zwykłych trampkach. - Na Antypody jednak nie wyruszyłem. Nie mógł ze mną polecieć trener Kępka, więc organizatorzy mitingów w Nowej Zelandii nie byli zainteresowani moim przylotem. Dlatego bezpośrednio z Tokio, przez Syberię, wróciłem kraju. Żona trzy dni z rzędu przyjeżdżała na lotnisko, żeby mnie przywitać.

Zdjęcie z dziewczyną Sinatry

Razem z panem Witoldem oglądamy albumy ze zdjęciami. Wśród nich fotografie dokumentujące straty w otwartych mistrzostwach Stanów Zjednoczonych. Przez kilka sezonów mógł liczyć na stałe zaproszenia. Znakomicie przygotowany przez trenerów Tadeusza Kępkę i Jana Mulaka, Witold Baran brylował zza oceanem. Przede wszystkim na dystansie 1 mili.

- Proszę zobaczyć, to były zupełnie inne czasy. Sędziowie ubrani w eleganckie smokingi - śmieje się. - O, a tu zdjęcia w studio w Hollywood z dziewczyną Franka Sinatry - Baran wskazuje palcem kolejną fotografię. Zaprosiła mnie tam słynna piosenkarka i aktorka filmowa Doris Day. Uprawianie sportu na mistrzowskim poziomie wiązało się z dalekimi podróżami. Tylko w ten sposób mogłem wówczas zobaczyć odległy świat, poznać wielu wspaniałych ludzi. Do dziś z niektórymi przyjaciółmi z bieżni wymieniamy się świątecznymi życzeniami - podkreśla pan Witold.

A jak oczami dawnej gwiazdy Zawiszy zmienił się bydgoski klub? - Mecenasem w latach, w których trenowałem, było państwo i wojsko. Teraz klub oprócz częściowej miejskiej dotacji sam musi szukać sponsorów - podkreśla - Zawisza kontynuuje bogatą tradycję z przeszłości. Nadal mamy wielu uzdolnionych zawodników. To zasługa wspaniałych trenerów, którzy są z klubem na dobre i na złe - dodaje.

W ub.r z okazji 90-lecia Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i PKOl. Witold Baran uhonorowany został tytułem Najlepszego Zawodnika na dystansie 1 500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska