https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mimo kryzysu, toruńska służba zdrowia stara się o zmiany

Magdalena Stremplewska
Zmiany w toruńskiej służbie zdrowia. Mimo kryzysu placówki przeprowadzają remonty, kupują coraz nowocześniejszy sprzęt i rozszerzają zakres działań.

W sierpniu rusza poradnia onkologii klinicznej w Szpitalu Specjalistycznym Matopat przy ulicy Storczykowej. Pierwsi pacjenci zostaną przyjęci już w środę.

W nowej poradni raz w tygodniu będzie przyjmować dr Justyna Wietrzyńska. Pacjenci mogą liczyć na pomoc w zakresie profilaktyki, diagnozowania i leczenia chorób nowotworowych, m.in. raka piersi, nowotworów przewodu pokarmowego, skóry, kości, płuc, układu płciowego i moczowego. Specjalista zajmie się też leczeniem bólu nowotworowego oraz powikłań po lekach przeciwnowotworowych. Onkolog w Matopacie będzie przyjmował w środy od godziny 15 do 17.

Sporo dzieje się w przychodniach sieci Citomed. Placówka przy ulicy Skłodowskiej-Curie wzbogaciła się o nowoczesny densytometr, czyli urządzenie do badania m.in. gęstości kości. - To nieoceniony sprzęt w diagnostyce i leczeniu osteopenii i osteoporozy. Przyda się także pacjentom, którzy pracują nad poprawą ogólnej kondycji organizmu i regularnie kontrolują masę ciała i ilość tkanki tłuszczowej - wyjaśnia Roman Łysek, prezes zarządu Citomed.

Za miesiąc ma się zakończyć remont samej przychodni. Do solarów dołączy kotłownia gazowa, dzięki czemu obiekt będzie całkowicie uniezależniony od zewnętrznych dostawców energii. Poprawie się także sytuacja pacjentów czekających na wizytę u lekarza. - We wrześniu uruchomimy nowoczesną, wielostanowiskową rejestracja. Będzie też miejsce na mały punkt gastronomiczny, kiosk z gazetami i automat do kawy - dodaje Łysek.

Zmiany czekają też na pacjentów, którzy do tej pory korzystali z porad internistek w przychodni przy ulicy Franciszkańskiej. Za kilka tygodni zakończy się remont budynku przy ulicy Tuwima, do którego przeniesie się placówka. Z czasem ma być tam także uruchomiona poradnia pediatryczna.
Do gruntownego remontu szykuje się także Wojewódzki Szpital Obserwacyjno-Zakaźny w Toruniu. Właśnie rozstrzygają się tam przetargi na rozbudowę, modernizację i dosprzętowienie. Szpital dostał na to ponad półtora miliona złotych.

- Liczymy na to, że remonty ruszą w połowie września i zakończą się jeszcze w tym roku. Goni nas czas, a zakres prac jest naprawdę spory. Zrobimy wszystko, żeby w ich trakcie nie pogorszyły się warunki leczenia w naszej placówce - zapewnia Michał Rzekanowski, zastępca dyrektora ds administracyjno-ekonomicznych w WSOZ.

W placówce planowana jest rozbudowa i przebudowa m.in. izby przyjęć i pracowni diagnostycznych, modernizacja izolatek, adaptacja pomieszczeń dla potrzeb archiwum medycznego oraz przechowywania odpadów, doposażenie kuchni, wymiana systemu zasilania oraz kanalizacji ściekowej.
W trzecim kwartale w zakaźnym pojawi się także nowoczesny sprzęt medyczny. Pracownie diagnostyczne oraz oddziały zostaną doposażone m.in. w kardiomonitory, pompy infuzyjne, ssaki elektryczne, inhalatory dźwiękowe, łóżka szpitalne, kabinę naświetleniową, lampę do naświetlenia stóp i rąk, mikser recepturowy, aparat do elektroforezy białek w surowicy krwi, wirówki laboratoryjne, mieszadło hematologiczne i koagulometr.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
alfaiomega
To się tak tylko ładnie pisze i ładnie czyta. Wrócmy do tych zakupów np. w Citomedzie za rok i poprośmy o dane, ile zabiegów lub pomiarów na tej aparaturze wykonano w ramach nfz a ile odpłatnie. Poza tym co z tego, że jakas przychodnia chełpi się, że jakieś kolejne cacko kupiła, skoro jednocześnie ta sama przychodnia ogranicza w zawoalowany sposób prawo pacjenta do podstawowej opieki zdrowotnej, a to przez narzucenie lekarzom ogólnym normy 10 minut na pacjenta (tak, 10 minut!) W takim czasie pacjent zdąży jedynie coś wybąkać, lekarz rzucić pobieznie okiem na wyniki, krótkie osłuchanie pacjenta, dwa zdania i już trzeba trzaskać recepty, bo to dziewiąta minuta! W międzyczasie wchodzi rejestratorka, daje do podpisu jakieś zwolnienia, zlecenia itp. Przez 10 minut to można przed lekarzem zdjąć portki i pokazać czyrak na tyłku a nie przeprowadzić spokojny wywiad na temat symptomów odczuwanych po poprzednich lekach, objawów dolegliwości, dojść do domniemanych przyczyn, uwarunkowań choroby, wysunąć wstępną diagnozę itd.itd. O czym zatem piszemy? O cackach, które są czymś normalnym? Zajrzyjmy za kotarę wielu przychodni. Każdy po cichu powie, że pacjent z nfz to jedynie dostawca funduszy dla prywatnych przychodni. Może i dużo z jednego łepka nie ma, ale się nabierze takich kilkanaście tysięcy, a da każdemu po 10 minut, to i coś z tego zostanie, nieprawdaż ???
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska