https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Misiowe rozumki

Wasz Makler

     Jeszcze wczesną wiosną oberpolicmajster spraw wewnętrznych Ryszard Kalisz obwieścił narodowi, że mamy świetną policję, znakomite służby specjalne i rosnącą wykrywalność przestępstw. Tymczasem pod koniec maja domek ze znaczonych kart, który pracowicie układał Kalisz, wpadł do szamba. Cała wierchuszka Komendy Głównej i Centralnego Biura Śledczego rozrabia się w najlepsze. Mówi się, że afery ujawniane w policji i CBŚ to robota polityków i aferzystów. Żeby służby zajęły się sobą, a nie gospodarczą stajnią Augiasza. Mówi się, że ostatnia afera w KG Policji to pokłosie... jubileuszu 5-lecia Centralnego Biura Śledczego na Mazurach. Wówczas to wiceminister Brachmański obraził obecnego tam generała Rapackiego, twórcę CBŚ. Został wytupany z sali i wygwizdany. Zaraz po tym zaczęły wybuchać afery związane z CBŚ.
     Po każdym przestępstwie każdy normalny glina zadaje sobie najpierw pytanie, kto na tym zyskał? Więc kto może zyskać na totalnym chaosie w policji i służbach specjalnych? Na pewno nie złodzieje rowerów, kierowcy przekraczający prędkość, alimenciarze i agencje towarzyskie. Zastanawiam się więc, co sobie myśli stutysięczna armia polskich gliniarzy, obserwując degrengoladę centrali. Gwarantuję, że nie podśpiewują sobie piosenki Młynarskiego "Róbmy swoje". Można to potraktować, rzecz jasna, jako preludium do powyborczej zmiany warty. Nowy układ polityczny, nowy rząd, nowa generalicja. I nowy bajzel z nowymi komendantami wojewódzkimi, powiatowymi i posterunkowymi. Ale bardziej prawdopodobne jest, że w tym szambie pływają politycy i aferzyści. Gra toczy się o miejsce CBŚ w strukturach organów ścigania. Mówi się nawet o likwidacji biura: za dużo wie, za dużo węszy i pcha się między wódkę a zakąskę.
     Gwoli sprawiedliwości trzeba oddać honor ministrowi Kaliszowi. Jego łódzkie służby odnotowały poważny sukces. Odnalazły zrabowanego w niedzielę Misia Uszatka! 5 czerwca tego roku około godziny 15.00 z wystawy w łódzkim kinie zginął wzmiankowany miś. Rysopis: wzrost ok. 20 cm, ok. 30 dkg wagi, ubrany w błękitną piżamkę, lewe uszko przyklapnięte. Uszatek stał w gronie przyjaciół (Zajęczyca, Lisek, Koza, mama Prosiaczka i drugi Uszatek w zimowym ubranku) w specjalnie przygotowanej sali wystawowej. Tak, to ten sam miś, który grał w słynnej, ale komunistycznej, dobranocce. W trakcie pokazów sala była dostępna dla wszystkich widzów, natomiast nie było ochrony. Więc ktoś rąbnął misia.
     Ale już w środę odnalazł się dzięki społeczeństwu i operatywności łódzkiej policji. Po doniesieniach mediów o zaginięciu Uszatka do oficera dyżurnego policji zadzwoniła matka 16-letniego chłopca z informacją, że jej syn przyniósł do domu misia. Miał go rzekomo dostać od znajomego. Policjanci pojechali pod wskazany adres (uwaga!łynne łódzkie Bałuty!), porównali Uszatka z fotografią - a co, kurdę! - i nie mieli wątpliwości, że zguba się znalazła. Miś z klapniętym uszkiem trafił do komisariatu, w którym spędził noc i nawet nie został zgwałcony bądź zdymisjonowany. Przedwczoraj Uszatka przekazano właścicielowi - byłemu pracownikowi wytwórni filmów dla dzieci Semafor. Oczywiście policja przesłuchała podejrzanego 16-latka.
     A kiedy Miś opuszczał komisariat, zobaczył wiceministra spraw wewnętrznych i generała policji: - O, za co cię posadzili? - zapytał generał.
     - Za łapówkę.
     - I jakim cudem tak szybko wyszedłeś?!
     - Też za łapówkę.
     Bo był to wiceminister o bardzo dużym rozumku.

     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska