https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Misjonarze polscy

Wasz Makler

     No i stało się... Ledwo spuściłem z oka Leszka Millera i jego rząd (kilkanaście dni urlopu zaledwie), a tu już bajzel w kraju niemiłosierny. Marek Belka zabrał z piaskownicy wszystkie zabawki i poszedł do domu. Kolegom powiedział tylko, że się wypalił, i w ogóle mama nie pozwoliła mu się brudzić. Basię Piwnik premier odwołał z funkcji, kiedy była u babci na wsi. Dlaczego? "Taka była potrzeba" - wyjaśnił precyzyjnie szef rządu. I jeszcze Jędrek Celiński: wyzywał się z kolegami z podwórka i oczywiście poleciał. Niby że dogadać się ze środowiskiem nie potrafił. Jakby tego wszystkiego było mało, poleciała też w dół złotówka, idąc na rękę Leszkowi Millerowi. A nam zadłużonym - w brew lub pod oko. Na dokładkę szczecińskim stoczniowcom nie wystarczyło wsadzenie do pudła niedawnych prezesów i zawiązali coś na wzór Komitetu Obrony Robotników, żądając nie tyle zmiany systemu, co bardziej banalnych rzeczy: pracy i chleba. Temu akurat się nie dziwię - trudno bowiem przynieść do domu kawałek prezesa i prosić, żeby żona coś na tym ugotowała.
     Więc przez ten mój urlop wszystko zaczęłoby iść w fatalnym kierunku, gdyby nie pewien pan z sumiastym wąsem, któremu (panu, a nie wąsom) już raz udało się zrobić w Polsce porządek. Lech Wałęsa mianowicie ogłosił, że za trzy lata znów wystartuje w wyborach prezydenckich i zdobędzie więcej aniżeli jeden procent głosów, jak ostatnio. Kiedy to publicznie ogłosił, w Polsce dało się słyszeć powszechne westchnienie ulgi. Tylko złośliwi twierdzą, że to po kraju przewalił się jęk rozpaczy.
     Motywy, jakimi kieruje się Wałęsa, są zawsze takie same: nie chcem, ale - kurde - muszem. Po pierwsze - cytuję: "jestem do dyspozycji, gdyby Polska znalazła się w złej sytuacji"; po drugie: "mogę być odrzucany, ale muszę być do dyspozycji"; po trzecie wreszcie - "mam propozycje i wiem, że są dobre". Pomysły byłego przewodniczącego i prezydenta są tak dobre, że aż świetne. Wprawdzie nikt ich jeszcze nie zna, ale mamy ponad trzy lata czasu. Dokładnie tyle, ile do końca swojej misji ma prezydent Kwaśniewski.
     Bo w Polsce nikt nie rządzi, tylko zawsze pełni misję. Stąd tak niewielu mamy polityków, a na pęczki misjonarzy. Prawo i Sprawiedliwość np. wezwało polskich członków Konwentu Europejskiego do żądania, by konstytucja jednoczącej się Europy zawierała odniesienie do Boga. Sądząc po stanie polskiej gospodarki i sytuacji Polaków - żądanie umieszczenia Boga Wszechmogącego w pierwszym zdaniu konstytucji będzie największym wkładem III RP dla pomyślności mieszkańców kontynentu. A że później będą o nas opowiadać dowcipy, jak my o Lechu Wałęsie - to już ich wina. Onże bowiem Wałęsa odwiedził niedawno stoczniowców Wybrzeża, wkroczył (przez bramę) wypoczęty i pełen energii na martwy Wydział K-2:
     - To co, chłopaki, świetnie nam idzie, co? - zażartował.
     - Doskonale! - zażartowali stoczniowcy.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska