Spec-komisja, analizująca sieć szkół i placówek oświatowych prowadzonych przez miasto, zakończyła już pracę. Jej członkowie, pracujący pod kierunkiem wiceprezydenta Arkadiusza Horon- ziaka, szczegółowo analizowali stan szkolnych budynków, porównywali liczbę uczniów i nauczycieli w poszczególnych placówkach. Cel był jeden - racjonalizacja sieci szkół, przystosowanie ich do aktualnych potrzeb z jednej, a możliwości z drugiej strony.
Oświata jest bowiem dziedziną bardzo kosztowną, pochłaniającą znaczną część miejskiego budżetu. Roczne wydatki związane z edukacją wynoszą ponad 160 mln zł. Równocześnie zmniejsza się liczba uczniów. Według prognoz, do 2010 roku liczba uczniów klas pierwszych w podstawówkach zmniejszy się o około 11 proc., a liczba pierwszoklasistów w gimnazjach spadnie o 25 procent.
Cięcia ominą przedszkola gdzie sytuacja jest w miarę stabilna. Bez zmian pozostanie, przynajmniej na razie, szkolnictwo podstawowe. Rewolucja szykuje się natomiast w gimnazjach. Przynajmniej jedno z nich - w śródmieściu lub na osiedlu Kazimierza Wielkiego - powinno być zlikwidowane - uważają członkowie komisji. Wskazują też na placówkę przy ul. Staszica jako tę, której zniknięcie spowodowałoby najmniej zamieszania. Z kolei na osiedlu Południe widmo przeniesienia do innego gmachu pojawiło się nad Gimnazjum nr 1, zajmującym stary szkolny gmach przy ul. Żeromskiego. Zdaniem komisji bez problemu znalazłoby się miejsce dla tej placówki w budynku Szkoły Podstawowej nr 7 przy ul. Gniazdowskiego, gdzie - przypomnijmy - jakiś czas temu funkcjonowało nawet Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika. Pod uwagę brane jest także rozwiązanie Zespołu Szkół nr 5 przy ul. Toruńskiej i włączenie tworzących go placówek do Zespołu Szkół Elektrycznych. Gimnazjum nr 10 z Zespołu Szkół nr 5 mogłoby być przeniesione do budynku SP nr 18. - Oficjalnie nie znam jeszcze propozycji zmian, ale na pewno je oprotestujemy - twierdzi Wojciech Jaranowski z oświatowej "Solidarności". - Nie chodzi tu o sztukę dla sztuki, ale o fakt, iż nie znamy jeszcze propozycji nowego rządu w sprawach oświaty. Głośno mówi się na przykład o obowiązku szkolnym pięciolatków, zaś przyjście do szkół dzieci w tym wieku mogłoby oznaczać, że w zagęszczonych budynkach nie ma dla nich miejsca.