https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mój biznes - Okazja czyni polityka

Jacek Deptuła

Obrzydzenie - bo zniesmaczenie to zbyt delikatne słowo - budzi we mnie postawa niezłomnego Zawiszy PiS Artura i jego dwóch koalicyjnych koleżków z LPR i Samoobrony. Ci przyzwoici inaczej posłowie zostali wybrani prawie rok temu do sejmowej komisji śledczej, zwanej bankową. We wrześniu ub. roku Trybunał Konstytucyjny rozpędził tę hucpę, ale chłopcy pieniądze za pracę w zawieszonej komisji biorą do dziś. Zawisza co miesiąc dostaje, oprócz poselskich apanaży oczywiście, prawie 1500 zł miesięcznie, a dwaj zastępcy po blisko 1000. I proszę nie zadawać głupich pytań za co, skoro komisja nie działa. Argumenty zainteresowanych baronów Munchausenów z komisji bankowej są - mówiąc słowami Macierewicza - "porażające" ludzką przyzwoitość. Szczególnie w biednym tanim państwie, w trakcie rewolucji moralnej.

Oto Pawłowski Szymek z LPR argumentuje z charakterystyczną dla tej partii obłudą: "Przecież to nie są duże pieniądze (od września zaledwie 5 tysięcy złotych - dop. JD). Nie marnuję ich, kupuję za nie materiały biurowe, które przydadzą mi się później na posiedzeniu komisji". Informuję otóż LPR-Pawłowskiego - absolwenta studiów ekonomicznych! - że przeciętna dziesięcioosobowa firma wydaje rzeczywiście 5 tysięcy złotych na materiały biurowe, ale rocznie. Z kolei kryształowy poseł Arturek Zawisza (7,5 tysiąca od września) widzi to inaczej: "Te pieniądze należą mi się, bo nadal pracuję na rzecz śledztwa. Zbieram dokumenty, analizuję i porównuję". Teraz Państwo rozumiecie, że się czepiam. WIVRP płaci się przede wszystkim za zbieranie, analizowanie i porównywanie kwitów, a nie za materiały biurowe.
Inna sprawa, że to właśnie politycy mają wyjątkowe szczęście do szczególnych okazji. Mnie, prostemu gryzipiórkowi, takie okazje nie wpadają w ręce. Odkąd np. Włodzimierz Cimoszewicz zaszył się w Puszczy Białowieskiej, słuch o nim zaginął. Dopiero w tym tygodniu okazało się, że pan Włodzio, jako minister spraw zagranicznych, zrobił jeszcze lepszy interes niż Zawisza. Wydzierżawił otóż na dwadzieścia lat uroczą leśniczówkę i ćwierć hektara w Puszczy Białowieskiej. Za... 405 złotych miesięcznie. To mniej więcej równowartość doby hotelowej (z posiłkiem) w dobrym białowieskim hotelu. Oczywiste było, że szef MSZ nie mógł przyjmować gości w chlewie, więc nadleśnictwo Hajnówka wyremontowało ów puszczański domek. Cimoszewicz wprawdzie twierdzi, że on przez cztery lata sam remontował rezydencję, ale to samo gada teraz Jacek Kurski z PiS. Bo ten też złapał podobną okazję. Przed kilkoma laty - jak sam mówi - "był z gospodarską wizytą pod Malborkiem, jeszcze jako wicemarszałek województwa pomorskiego". I zupełnym przypadkiem trafił na leśniczówkę Danielówkę, tuż nad uroczym jeziorem. I - też przypadkiem - kupił tę "ruinę" za 20 tys. złotych. Dziś jest warta przynajmniej piętnaście razy tyle. Cóż, w Polsce od dawna okazja czyni polityka.
A co śmieszniejsze - ona nie odróżnia żadnej partii RP.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska