https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mój biznes - Trefnisie z kabaretu

Jacek Deptuła
Mówić w IV Rzeczpospolitej, że życie przerosło kabaret, to przeraźliwy banał. Ale z drugiej strony nie mam zielonego pojęcia, jak nazwać ostatnią koronkową robotę TVP i słynnego za PRL satyryka Marcina Wolskiego. Po prostu nie znajduję słów, bo takich chyba jeszcze nie wymyślono, jeśli wierzyć dziennikarzom z Opola.

Nawet za czarnej nocy o festiwal piosenki kończył się Nocą Kabaretową. Teksty musiały być, choć nie zawsze, cenzurowane, a jak jakiś antysocjalistyczny wesołek dokładał władzy ludowej, to się go z programu TVP wycinało. Dziś władza działa, jak przystało na standardy demokratyczne, przy otwartej kurtynie.

Wolski, autor scenariusza Nocy Kabaretowej 2007 i doradca prezesa TVP (za komuny sekretarz PZPR w Radiowej Trójce) zakomunikował towarzyszom kabareciarzom, żeby w skeczach nie robili jaj z władzy. Nic dziwnego, że najpopularniejsze polskie kabarety się wycofują. Z pożytkiem dla polskiej satyry, bo na pewno na deskach amfiteatru pojawi się gwiazda kabaretu Radia Maryja - Andrzej Rosiewicz. Wolski natomiast - i to jest dopiero finał na miarę "Kabaretu" Boba Fosse'a! - przysięgał się: "Zapewniam, że będzie krytyka władzy"... W demokratycznym kraju organizator komercyjnych występów satyrycznych przekonuje obywateli, że - bez obawy - krytyka władzy będzie! Nie mówi, że będzie śmiesznie, tylko że dopuszcza krytykę wielkich Małych Braci. Toż to cymes. Na tym nie koniec kabaretowych popisów ludzi władzy, w poniższym przypadku - byłej.

Józef Brzytwa Oleksy znów pojawił się na kabaretowej scenie komisji śledczej. Po przymusowym wypoczynku jego umysł znów stał się ostry, więc wypunktował komisję śledczą niczym Endrju Gołota. Po pierwsze: Brzytwa nie pamięta spotkania ze swoim kolesiem Gudzowatym. Po drugie: nie ma pojęcia, jak nagrano jego bełkotliwe mądrości. A po trzecie - słuchajcie, słuchajcie - nie uważa tych słów za swoje! Więc chyba nagrali szwagra Natomiast w iście brawurowym finale Józek oświadczył, że przed bibą prawdopodobnie "podano mu środki obniżające samokontrolę". I tu się zgadzam z łysą Brzytwą. Ów tajemniczy środek znieczulający to czysta, dobrze zmrożona wódka, do której nasikały krasnale.

Trzeci popis kabaretowy mnie zaskoczył, bo jego autorem i bohaterem jest nie kto inny, jak b. prezydent III RP Kwaśniewski Goleń Aleksander. Ów mąż sprawiedliwy przyjął milion złotych polskich na swoją fundację "Przyjaciel Europy" od niejakiego Wicia Pińczuka z Ukrainy. Zięcia b. prezydenta Ukrainy i szemranego biznesmena. Niby wszystko jest w porządku, prócz kabaretowego skeczu, w którym Kwaśniewski tłumaczy: "Jakie ma znaczenie, że Pinczuk jest zięciem Kuczmy. On jest ważnym człowiekiem i cieszę się, że mogę z nim współpracować"... Kwachu, stary wyjadacz kabaretowy, mający w dorobku słynny kaliski popis kapciowego Siwca i ucieczkę z Sejmu po drabinie, i takie głupie gadanie...
Ludzie, kurtyna!!!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska