Piotr Szczepkowski, uczeń technikum: - Śmigus-dyngus to tradycja, którą trzeba podtrzymywać, ale z kulturą. Rozumiem jedno małe wiaderko wody od rana i na tym koniec. Dziewczynie doda to trochę urody, a i samiec będzie zadowolony. Najważniejsze aby zachować pewne granice.
Michał Małecki, LZK: - Dobrze, że lany poniedziałek nadal się obchodzi. Niektórzy są jednak tego dnia nadgorliwi i przez cały dzień trzymają wartę na ulicach z butelkami i wiadrami. Wielu tych nadgorliwców ma też często poważną wadę wzroku. Zdarza się im, że z braku zajęcia oblewają jak leci, nie tylko dziewczęta.
Beata Strzelecka, ZSCh: - Sama tradycja śmigusa jest dobra, ale nie w tych czasach. W świąteczny poniedziałek nie można spokojnie dojść nawet do kościoła. Na każdym kroku czają się łobuzy z wiadrami wody i są bardzo zadowoleni kiedy nie zostawią na tobie suchej nitki. Nie dość, że ubranie zniszczone, to jeszcze można się przeziębić.
Krzysztof Kałużny, uczeń z Włocławka: - Śmigus jest raz w roku więc trzeba go obchodzić hucznie. Do tego celu potrzebne jest nam wiadro, butelki, ewentualnie wąż ogrodowy. Nie wiem czy dziewczęta są z tego powodu zadowolone, ale ja na pewno tak. Poza tym lubię mokre podkoszulki.
Marta Dryps, uczennica z Włocławka: - Bardzo lubię śmigusa. Tata budzi mnie zawsze kropiąc perfumami. Później bywa różnie. Ktoś wrzuci do wanny, wyleje szklankę wody na głowę. Wychodząc jednak z domu trzeba się liczyć z tym, że nie ujdzie nam to na sucho. W końcu taka to już mokra tradycja...
Mokra tradycja
(tk)
Lany poniedziałek, czyli śmigus-dyngus to tradycja, którą najchętniej podtrzymuje młode pokolenie...