Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mówi, że boi się o życie żony i dziecka. Pobiciem grozi mu Jaromir [dyskusja na Facebooku]

Karina Obara
Karina Obara
Arkadiusz Brodziński twierdzi, że nigdy nie nazwał zdrajcą majora Jaromira Łatuszyńskiego. To o kim mówi ten wpis?
Arkadiusz Brodziński twierdzi, że nigdy nie nazwał zdrajcą majora Jaromira Łatuszyńskiego. To o kim mówi ten wpis? Facebook
Arkadiusz mówi, że boi się o życie żony i dziecka. Pobiciem grozi mu Jaromir, który zapowiada: - Idę do sądu, bo nazwał mnie zdrajcą.

Na pierwszy rzut oka sytuacja wygląda na magiel towarzyski. Dla bohaterów tej historii jest to jednak sprawa życia i śmierci. Na pewno honoru, którego bronią na razie na Facebooku, ale zapowiadają, że to nie koniec.

O co poszło? Bohater pierwszy - Arkadiusz Brodziński, menedżer toruńskich koszykarzy, sympatyk KOD-u i krajowy koordynator Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy, nie wytrzymał i powiedział, co myśli o Jaromirze Łatuszyńskim. Ten drugi to major rezerwy, ekspert do spraw terroryzmu i sympatyk Kukiz’15, posiadacz profilu na Facebooku z dopiskiem: „osoba publiczna”. Po tym, gdy Jaromir wystąpił w TV Republika w towarzystwie generała Pawła Pruszyńskiego, byłego zastępcy szefa ABW, Arkadiusz zauważył na portalu społecznościowym, że miarka się przebrała, bo Jaromir nie jest tym, za kogo się podaje. Ich rozmowa wyglądała tak:

Arek: - Gratuluję „honoru”. Z byłym esbekiem w studio to naprawdę prawdziwy patriotyzm. (...) Jeżeli masz honor, to rób, co obiecujesz. Wyznacz datę i godzinę, kiedy mam się pojawić na Szerokiej. Będziesz mnie bił sam czy z grupą kibiców?

Jaromir: - Datę i godzinę wyznaczy sąd. Jeżeli polskie prawo nie zadziała, czego nie wykluczam - wówczas dostaniesz w pysk za tę potwarz przy pierwszej okazji - symbolicznie z korwinowego liścia, żebyś nie płakał, że ci grożę pobiciem. Obiecałem raz i wystarczy - za publiczną obrazę honoru polskiego oficera najobrzydliwszym określeniem „zdrajca” - wziętym ze środka twojej brudnej czapy. Poczekam na reakcję organów państwowych - nawet jeżeli to będzie trwało, będę cierpliwy, ale na ten czas mam dosyć obcowania z parszywymi oszczercami - powtórzę więc, paszła bladź za worota!

Arek: - Miej honor i nie wycofuj się ze swoich gróźb. Czekam na wyznaczenie daty i godziny, kiedy mam pojawić się na Szerokiej? Zachowaj się jak facet albo się nie odzywaj. Kiedy chcesz mnie uderzyć? Pojawię się. Ja dotrzymuję słowa.

Sprawy zaszły tak daleko, że Jaromir napisał na FB: „Kosztem ubocznym nielojalności polskiego państwa w stosunku do oficerów pełniących wcześniej służbę w uwarunkowaniu formalnym »szczególnego zagrożenia życia i zdrowia« - jest wystawianie ich na obrzygiwanie insynuacjami przez takie kreatury, jak niejaki Arkadiusz Brodziński. (...)nazywał na FB »kaleką wszą« paraolimpijczyka na wózku, potem pluł na pamięć żołnierzy AK. Aktywista polityczny czegoś tam - jak się tytułuje - bardzo się starał, żeby być w Toruniu »twarzą Kukiza«. Poznaliśmy się na typie w try miga - dostał kopa w dupę i teraz jak może, to pluje jadem. Tym razem przeholował. Określenie polskiego oficera per »zdrajca« - w haniebnym kontekście z czapki wziętego pomówienia o »przekręty« - to klasyczne zniesławienie wyższego rzędu! Sprawę skieruję jak najszybciej do sądu, gdyż oba wpisy są skorelowane w czasie i jednoznacznie sugerują o kogo chodzi. Od siebie dodam: Parszywa menda”.

- Boję się nie tyle o swoje życie, co o życie żony i dziecka - mówi Brodziński. - Rozumiem, że ktoś może być poruszony moją retoryką (Arek nie lubi owijać w bawełnę), ale Łatuszyński łże. Obawiam się też, że jest sterowany. Nie wywalono mnie z „Kukiza”, sam odszedłem, gdy zobaczyłem, co tam się wyprawia. Nie ukrywałem swoich lewicowych poglądów, a to im nie pasowało, w końcu nie chciałem mieć z tymi ludźmi nic wspólnego. Zwłaszcza gdy po I turze wyborów prezydenckich wypłynął major Łatuszyński, który zaczął rozdawać karty.

Zdaniem Arka, to dzięki Jaromirowi Paweł Szramka jest teraz posłem Kukiz’15. Potwierdza to również Jacek Lebiedziński, były doradca prezydenta Włocławka, który miał być jedynką Kukiza’15 z Kujawsko-Pomorskiego.

- Arek sam odszedł, nikt go nie wyrzucił - mówi Jacek Lebiedziński. - A ja właśnie wygrałem sprawę w sądzie o pomówienie (w pierwszej instancji) przeciwko współpracownikowi posła Szramki. Gdyby nie podłe zachowanie kolegów, rozmawiałaby pani teraz z posłem. Po prostu doprowadzili do tego, że Kukiz wyrzucił mnie z listy wyborczej.

Więcej wiadomości sportowych, zdjęcia, wideo, relacje live na www.pomorska.pl/sport

To o co w końcu chodzi? O nazwanie kogoś zdrajcą czy może jednak o niespełnione ambicje polityczne? A może o sprawiedliwość po polsku, która domaga się uznania?

- Nie mam wyboru, idę do sądu - mówi Jaromir. - Nikt nie będzie nazywał mnie zdrajcą w sytuacji, kiedy poświęciłem karierę zawodową, aby przeciwstawić się strukturalnej patologii w obszarze dowodzenia służbą. Na własnej skórze przetestowałem bierność i niewydolność instytucji państwa, które nie jest w stanie ochronić polskich oficerów przed tego typu patologią. Zawsze byłem grzeczny, ale to, co wyprawia Brodziński, który pozwala sobie na oszczerstwo, trzeba nazywać wprost.

Co na to poseł Szramka, który „polubia” wpisy Jaromira na FB? - Lajkuję, bo wspieram ludzi Kukiz’15 - twierdzi. - Wolałbym, aby się panowie dogadali dla dobra zmian w kraju. Nie mam nic do Arka. Ale jeśli mają się dogadać, to nie dlatego, że ktoś ich zmusza, bo to bez sensu. Ręce mogą sobie podać, gdy sobie wszystko wyjaśnią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska