Wersji jest kilka. Oto policyjna: - Mieliśmy zgłoszenie, że ktoś próbuje utopić samochód - opla vectrę. Nasi funkcjonariusze pojechali na miejsce. Zobaczyli na jeziorze grupkę mężczyzn ze Żnina. Ciągnęli po lodzie, do brzegu, wywrócone auto.
Zapytani przez policjantów wyjaśnili, że jeden z kolegów uczył się jeździć, a podczas manewru auto dachowało.
Okazało się, że żaden nie miał uprawnień do prowadzenia samochodu. - Albo jeszcze takich nie zdobyli, albo je utracili - dopowiada rzecznik policji. Jakoś jednak musieli na ten lód trafić...
- Nad jezioro przyjechał kolega właściciela auta. I to on został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych - za poruszanie się po drodze publicznej bez uprawnień.
Właśnie - po drodze publicznej z wykroczeniem. Tylko za to można ukarać. Bo za jazdę po lodzie - obojętnie, czy zygzakiem, czy na dachu, czy pomiędzy wędkarzami - ukarać się nie da, bo to przecież nie droga publiczna. - Nie ma takiego przepisu, który zabraniałby wjechania na lód. Czymkolwiek - wyjaśnia Jaźwiński.
A więc i za jazdę po lodzie po kielichu nie można ukarać?
- Nie ma przepisu. Na zamarzniętą taflę jeziora wchodzimy na własną odpowiedzialność.
Kolejna wersja z oplem w tle jest taka, że samochód był kradziony i dlatego ktoś chciał go utopić.
- Zaprzeczam. Nie był ani kradziony, ani się nie topił - twierdzi Jaźwiński.
Nieoficjalnie nasi informatorzy twierdzą jednak, że lód pod oplem jednak się załamał. I że udało się go wyłowić, a kierowca z wnętrza auta w ostatniej chwili uciekł.
- Samochodów i rowerów faktycznie było w ostatnim czasie sporo. I to na środku jeziora - mówi Marek Krygier, rzecznik prasowy żnińskich strażaków. - Ale o tym, że jakiś zatonął, pierwsze słyszę... Okazuje się, że ani strażacy zawodowi, ani OSP, w wyławianiu auta nie uczestniczyli. Niewykluczone więc, że właściciel pojazdu poprosił o pomoc kolegów...
Ten przypadek powinien być przestrogą.
- Grubość lodu jest zróżnicowana. Bo było parę dni odwilży, a teraz przymroziło. O ile jednak na Małym Jeziorze, które jest płytsze, woda szybciej zamarza, wchodzenia na Duże odradzałbym. Tym bardziej, że jest tam sporo pokaźnych rozmiarów przerębli. A już w ogóle odradzałbym wchodzenie na taflę jeziora dzieciom. Mają lodowisko na rynku!