"Kto buty CAT ubiera, ten same trójki zbiera"- tym hasłem, reklamującym markę butów CAT i związanym z żużlem, pan Stanisław Spychalski wygrał wczoraj podwójne zaproszenie na sobotnie zawody. Laureatów (były także upominki) nagrodziliśmy wczoraj podczas spotkania w sklepie Galactic Sport przy Gdańskiej 25. Gwiazdą wieczoru był szwedzki żużlowiec Andreas Jonsson, jeżdżący w barwach Budleksu Polonii Bydgoszcz i "Gazety Pomorskiej".
Jeden z głównych kandydatów do wygranej w sobotnich zawodach i zdobycia przynajmniej brązowego medalu mistrzostw świata był oblegany przez tłumy wielbicieli.
- Od rozdawania autografów rozbolała mnie ręka - żartował po podpisaniu kilkudziesięciu kartek. - Na pewno będę jednak gotowy do jazdy. Zrobię wszystko by wygrać sobotnie zawody. Chciałbym tego dokonać nie tylko dla siebie. Również dla bydgoskich kibiców. Tutaj czuje się przecież prawie jak w domu.
O wygraną nie będzie jednak łatwo. Od lat nikt nie może w Bydgoszczy znaleźć sposobu na Tomasza Golloba.
- Bardzo szanuję Tomka, to świetny zawodnik, który zrobił bardzo dużo dobrego dla Polonii, dla miasta. Przez wiele lat jazdy w Bydgoszczy też doskonale poznałem ten tor i w sobotę chciałbym wszystkim pokazać, czego się już nauczyłem - zapewnia Andreas.
Za sobą ma już pierwszą wygraną w Grand Prix. Zwyciężył w szwedzkiej Malilli w momencie, kiedy z żużlowymi torami pożegnał się akurat sześciokrotny mistrz świata Tony Rickardsson. Czy teraz nadchodzi era Jonssona?
- Mam nadzieję, że tak. Czuję, że jestem już gotowy by zastąpić Rickardssona. Oczywiście, wiele mi jeszcze brakuje by go doścignąć, ale jestem coraz bliżej. Krok w tą stronę mam zamiar postawić w najbliższą sobotę, zdobywając pierwszy w karierze medal indywidualnych mistrzostw świata. Jestem naprawdę blisko trzeciego miejsca. Zdobycie srebrnego krążka też nie jest wykluczone, ale to nie zależy już tylko ode mnie. Różnica między mną a Gregiem Hancockiem jest bardzo duża. Ja muszę więc zaliczyć świetny występ, a jemu musi powinąć się noga. Najważniejsze, by wszystko rozstrzygnęło się w sportowej walce.
Ostatnie tygodnie Andreas miał wypełnione startami w lidze polskiej i szwedzkiej oraz turniejami indywidualnymi.
- W tym czasie największą wagę przywiązywałem do tego, by poprawić starty - zdradził. - To ostatnio najgorzej mi wychodziło. Mam nadzieję, że tego problemu nie będę miał w sobotę. Teraz czas poświęcam na regenerację sił. W Polsce była moja mama, z którą spędziłem kilka dni. Dopadło mnie lekkie przeziębienie. Biorę witaminy, odpoczywam i na pewno będę gotowy do walki. Obiecuję, że dam z siebie wszystko, by kibice byli zadowoleni.
(maz)Nadchodzi era Jonssona
- Chcę wygrać w Bydgoszczy - zapewnia Andreas Jonsson, jeden z głównych faworytów do zwycięstwa w Grand Prix Polski. - Dla siebie i dla kibiców. Tu czuję się przecież prawie jak domu.
"Kto buty CAT ubiera, ten same trójki zbiera"- tym hasłem, reklamującym markę butów CAT i związanym z żużlem, pan Stanisław Spychalski wygrał wczoraj podwójne zaproszenie na sobotnie zawody. Laureatów (były także upominki) nagrodziliśmy wczoraj podczas spotkania w sklepie Galactic Sport przy Gdańskiej 25. Gwiazdą wieczoru był szwedzki żużlowiec Andreas Jonsson, jeżdżący w barwach Budleksu Polonii Bydgoszcz i "Gazety Pomorskiej".
Jeden z głównych kandydatów do wygranej w sobotnich zawodach i zdobycia przynajmniej brązowego medalu mistrzostw świata był oblegany przez tłumy wielbicieli.
- Od rozdawania autografów rozbolała mnie ręka - żartował po podpisaniu kilkudziesięciu kartek. - Na pewno będę jednak gotowy do jazdy. Zrobię wszystko by wygrać sobotnie zawody. Chciałbym tego dokonać nie tylko dla siebie. Również dla bydgoskich kibiców. Tutaj czuje się przecież prawie jak w domu.
O wygraną nie będzie jednak łatwo. Od lat nikt nie może w Bydgoszczy znaleźć sposobu na Tomasza Golloba.
- Bardzo szanuję Tomka, to świetny zawodnik, który zrobił bardzo dużo dobrego dla Polonii, dla miasta. Przez wiele lat jazdy w Bydgoszczy też doskonale poznałem ten tor i w sobotę chciałbym wszystkim pokazać, czego się już nauczyłem - zapewnia Andreas.
Za sobą ma już pierwszą wygraną w Grand Prix. Zwyciężył w szwedzkiej Malilli w momencie, kiedy z żużlowymi torami pożegnał się akurat sześciokrotny mistrz świata Tony Rickardsson. Czy teraz nadchodzi era Jonssona?
- Mam nadzieję, że tak. Czuję, że jestem już gotowy by zastąpić Rickardssona. Oczywiście, wiele mi jeszcze brakuje by go doścignąć, ale jestem coraz bliżej. Krok w tą stronę mam zamiar postawić w najbliższą sobotę, zdobywając pierwszy w karierze medal indywidualnych mistrzostw świata. Jestem naprawdę blisko trzeciego miejsca. Zdobycie srebrnego krążka też nie jest wykluczone, ale to nie zależy już tylko ode mnie. Różnica między mną a Gregiem Hancockiem jest bardzo duża. Ja muszę więc zaliczyć świetny występ, a jemu musi powinąć się noga. Najważniejsze, by wszystko rozstrzygnęło się w sportowej walce.
Ostatnie tygodnie Andreas miał wypełnione startami w lidze polskiej i szwedzkiej oraz turniejami indywidualnymi.
- W tym czasie największą wagę przywiązywałem do tego, by poprawić starty - zdradził. - To ostatnio najgorzej mi wychodziło. Mam nadzieję, że tego problemu nie będę miał w sobotę. Teraz czas poświęcam na regenerację sił. W Polsce była moja mama, z którą spędziłem kilka dni. Dopadło mnie lekkie przeziębienie. Biorę witaminy, odpoczywam i na pewno będę gotowy do walki. Obiecuję, że dam z siebie wszystko, by kibice byli zadowoleni.