Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narodził się jak człowiek. Nawet umysł geniusza tego nie pojmie

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Obraz El Greca Pokłon pasterzy to jedno z ostatnich dzieł hiszpańskiego malarza
Obraz El Greca Pokłon pasterzy to jedno z ostatnich dzieł hiszpańskiego malarza Archiwum
Ludzki sposób przyjścia na świat Jezusa, Boga, Syna Boga wymyka się rozumowi człowieka. - Proponowałbym zgłębiać to logiką serca. Wtedy tajemnica Wcielenia staje się bardziej dostępna i jak najbardziej właściwa dla wyrażenia Bożej miłości - tłumaczy ks. prof. Stanisław Hałas

- Czy w Biblii istnieje przeciwstawienie między wiarą a rozumem?

- Nie znam w niej miejsca, gdzie takie przeciwstawienie występowałoby. Często natomiast jest odwrotnie: brak wiary oceniany jest jako głupota. Pismo Święte nie stawia pytania, czy Bóg jest, czy go nie ma i czy umysłem należy tej kwestii dowodzić, jak i wielu innych, które dotyczą wiary. Dla autorów Biblii ważna jest wiara. Jest rozumiana jako egzystencjalna i personalna więź z miłującym Bogiem. Ma być aktem zawierzenia Bogu, kochania Go i wypełniania Jego nauczania. To jest ważne. Taka postawa cechuje m.in. papieża Franciszka. To zresztą wyjątkowy człowiek i papież.

- Większy od jego poprzedników?

- Nie większy, a inny. U Jana Pawła II oraz Benedykta XVI widać było formację profesorską i przygotowanie typowo akademickie. Obaj, patrząc przez pryzmat całokształtu ich działalności, byli uporządkowani, systematyczni i posługiwali się metodologią właściwą dla wykładu na uczelni.

- Franciszek jest słabiej wykształcony od nich, a za to góruje serdecznością?

- To głęboki humanista. Jego humanizm przeniknięty jest wrażliwością na drugiego człowieka, autentyczną niezgodą na biedę, krzywdę czy cierpienia innych ludzi. Nakierowany jest na miłosierdzie, dobroć. Arcybiskup Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, którego zadaniem jest udzielanie jałmużny w imieniu Ojca Świętego, mówił nam w Krakowie, że Franciszek każdy prezent, który dostaje, natychmiast przekazuje na rzecz potrzebujących. Szczególnie ważna wydaje mi się lekcja, jaką Franciszek daje w zakresie miłosierdzia.

- Jan Paweł II nie był aż tak głębokim humanistą, przywiązywał skromniejszą wagę do miłosierdzia?

- Nie chcę dokonywać porównywania obu tych papieży. Jan Paweł II był wcześniej profesorem etyki i stąd bierze się jego ukierunkowanie na problematykę filozoficzną. Był człowiekiem głęboko doświadczonym przez dwa totalitaryzmy: niemiecki i sowiecki. Nie może więc dziwić, że kładł nacisk na godność i wartość człowieka. Franciszek w Argentynie i na kontynencie południowoamerykańskim doświadczał natomiast wielkich nierówności majątkowych i społecznych, znacznie większych niż występowały i występują w Polsce. Stąd zapewne tak ogromne znaczenie przywiązuje do bezgranicznej dobroci, wszech-ogarniającego ciepła. Wskazuje nam przy tym na miłosierdzie Jezusa.

- Franciszek pisze, że „Jezus jest obliczem miłosierdzia Ojca”, a przecież ojciec nie kojarzy się z bezgraniczną dobrocią, ciepłem. Bóg Ojciec, ten z kart Starego Testamentu, nie przedstawia się jako postać przesycona miłosierdziem, łagodnością.

- Kiedy w Biblii występuje termin „Ojciec” na określenie Pana Boga, wskazuje zawsze na Jego dobro, życzliwość, miłosierdzie. Radzę zastanowić się nad słowem „oblicze” użytym przez Franciszka. To inaczej, i prościej, twarz. Na niej najlepiej widać to, co dobre w każdym z nas, w ludziach.

- Kiedy przychodzi Wigilia, po niej Boże Narodzenie, zwykle nie zastanawiamy się nad tym, co znaczyły narodziny Syna dla Ojca? Jak Bóg przyjął narodziny Jezusa?

- Chyba rzeczywiście w to zagadnienie nie zagłębiamy się. Z jednej strony - szkoda, a z drugiej - może nie ma to większego znaczenia.

- Dlaczego?

- Przypomnę, że kiedy Jezus został ochrzczony, otworzyły Mu się niebiosa, a głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Pan Bóg mówi z niebios, że Jezus jest Jego synem bardzo, bardzo ukochanym. Używa języka, w którym ojcowskiej miłości towarzyszy czułość.

- Dlaczego Bóg wybrał ludzki sposób narodzin swojego Syna?

- Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Jezus, Syn Boga, poprzez wcielenie, przyjęcie ludzkiego ciała, stał się swego rodzaju pomostem pomiędzy Bogiem Ojcem a człowiekiem. Gdyby Jezus nie urodził się jak każdy człowiek, z niewiasty, nie doświadczał doli i ograniczeń właściwych ludziom, to byłoby nam i Jego, i Boga Ojca, nieporównywalnie trudniej pojąć.

- Ludzki sposób narodzin Jezusa, Boga, Syna Boga, też wymyka się rozumowi człowieka.

- Jeżeli do narodzin Jezusa podejdziemy, kierując się tylko logiką rozumu, to tak. Umysł, nawet geniusza, nie jest w stanie zgłębić tej tajemnicy. I mądrzy ludzie doskonale o tym wiedzą.

- Nie warto więc zastanawiać się nad tym zagadnieniem?

- Warto, ale proponowałbym więcej logiki serca. Wtedy tajemnica Wcielenia staje się bardziej zrozumiała i jak najbardziej właściwa dla wyrażenia Bożej miłości. Bóg rzeczywiście przyszedł na świat jako człowiek.

- Był jednak Synem Bożym, Bogiem.

- Ale wzrastał jak zwykły człowiek. Rósł, doświadczał radości dziecka, ale też niejednego bólu i przykrości. Pierwsze słowa nie przychodziły mu zapewne łatwo. Powoli uczył się pracy i spełniania zwykłych obowiązków.

- Ksiądz Profesor naukowo bada Biblię, drobiazgowo analizuje poszczególne słowa, osadza w odpowiednim kontekście, np. historycznym, literackim, porównuje je. Czy nie kusi więc Księdza popatrzenie na narodziny Jezusa, używając w tym celu metod właściwych dla naukowego badania Biblii?

- Analizujemy naukowo także i teksty opisujące narodziny Jezusa. Nawet częściej niż wiele innych! Staramy się odczytywać je w duchu wiary, a więc takim, w jakim zostały napisane. To pozwala lepiej i głębiej rozumieć ich przesłanie. Jestem przede wszystkim człowiekiem wierzącym i poprzez wiarę i logikę serca patrzę na narodziny Jezusa. Badanie Biblii, w tym poszczególnych słów i zwrotów w niej występujących, tym bardziej umacnia mnie w przekonaniu, by nie zapominać o całościowym przesłaniu Boga.

- Z punktu widzenia struktury ludzkiego umysłu chyba o wiele łatwiej byłoby uwierzyć, gdyby Jezus nie przyszedł na świat w dokładnie w taki sam sposób jak każdy człowiek. Może łatwiej byłoby ludziom uwierzyć w Niego, a Jemu samemu działać, nauczać, gdyby narodziny miały cudowny charakter?

- Bóg w każdym aspekcie wymyka się możliwościom ludzkiego umysłu. Dlatego warto zaufać słowom napisanym przez ewangelistę Łukasza: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. One doskonale pasują również do narodzin Chrystusa. Zwrócę uwagę, że kiedy Jezus się rodził, nikogo to nie obchodziło, poza Jego najbliższą, zapewne ubogą rodziną. Ale czy dziś nie jest podobnie? Przecież ekscytujemy się wyłącznie narodzinami synów i córek „wielkich tego świata”. Podobnie zachowywali się magowie. Oni przecież poszli powitać narodziny króla, ale w dosłownym rozumieniu tego słowa. Żaden z magów nie pomyślał nawet, że może chodzić o syna biedaków.

- Tylko dwie Ewangelie, św. Mateusza i św. Łukasza, mówią o narodzinach Jezusa i to stosunkowo niewiele. Dwie pozostałe, czyli św. Marka i św. Jana, o tym wydarzeniu nawet słowem nie wspominają. Dlaczego?

- Na obie relacje o narodzinach Jezusa należy patrzeć, jak na dobrze rozumianą katechezę, a nie tylko zwykłą kronikę złożoną z faktów. Są one tak ułożone, aby stanowić wprowadzenie do opisu działalności publicznej Jezusa.

- Jaką rangę ma święto Bożego Narodzenia?

- Po Wielkiejnocy jest najważniejsze. Zaznaczę, że Wielkanoc ma korzenie przedchrześcijańskie, wywodzi się z Paschy żydowskiej. Boże Narodzenie ma natomiast własną historię, już chrześcijańską. Kiedyś nawet ważniejsza była Epifania, czyli uroczystość Objawienia Pańskiego, popularnie zwana świętem Trzech Króli.

- Kim byli Trzej Królowie w rozumieniu św. Mateusza, bo tylko on o nich pisze?

- Ani królami, ani mędrcami. To magowie, a więc egzotyczni poganie ze Wschodu. Słusznie więc święto Epifanii już w starożytności było uznawane jako święto głoszenia Ewangelii poganom.

- Na czym polegać powinno wnikanie w głębszy sens święta Bożego Narodzenia?

- Na uświadomieniu sobie potęgi bezgranicznej miłości, którą objawił nam narodzony w Betlejem Jezus. Narodził się przecież jako „oblicze” ojcowskiego miłosierdzia Boga dla ludzi.

***
Ksiądz profesor Stanisław Hałas, sercanin, dyrektor Instytutu Nauk Biblijnych Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie, w nim też kieruje Katedrą Egzegezy Nowego Testamentu. Mieszka i wykłada też w Wyższym Seminarium Misyjnym Księży Sercanów w Stadnikach. Autor m.in.: „Biblijne słownictwo miłości i miłosierdzia na zderzeniu kultur. Określenia hebrajskie i ich greckie odpowiedniki” , „Pustynia miejscem próby i spotkania z Bogiem. Wybrane zagadnienia biblijnej teologii pustyni”.

- Należy czytać Pismo Święte, ale jak? Jego lektura nie jest zawsze łatwa - mówi ks. Hałas. - Niemniej to księga pełna poezji i piękna, również literackiego, które należy dostrzec, aby głębiej zrozumieć jej przesłanie. Nie należy traktować jej jako zwykłej instrukcji obsługi czy kodeksu karnego. Biblia jest pełna słów mądrych, dobrych. W nim też znajdują się nakazy, które dziś uważane są za barbarzyńskie; pełno jest gróźb. Ale należy traktować je jako rodzaj środka pedagogicznego, jako przestrogi. I o tym fakcie powinniśmy pamiętać, gdy czytamy tego rodzaju fragmenty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Narodził się jak człowiek. Nawet umysł geniusza tego nie pojmie - Dziennik Polski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska