Godzina 23.00, postój taksówek przy ulicy Gajowej na bydgoskich Bartodziejach. Siedzimy w samochodzie, na zewnątrz plucha, z wieczornego nieba siąpi lodowata mżawka. W środku radio cicho gra. Krótkim brzęczeniem odzywa się komórkowy terminal taksówki.
- Kurs na Zamczysko - mówi Grzegorz, taksówkarz z 25-letnim stażem za kółkiem.
No to jedziemy. Armii Krajowej, mijamy las i skręcamy w prawo. Czekamy parę minut. Z domku jednorodzinnego wychodzi zadbana blondynka. Na oko - 35 lat.
- Dobry wieczór, Gajowa, mrówkowiec.
- Robi się.
Niezwykle oryginalna taksówka - zobacz film
Mijamy wiadukt nad torowiskiem, dojeżdżamy do Kamiennej. Klientka uśmiecha się: - Nie, dziękuję. Nie jestem jakoś w nastroju.
- Czyli, jak to młodzi mówią, domówka ?- ciągnie Grzegorz.
- W porządnym domu barek nigdy nie jest pusty - żartuje 35-latka. I już serdecznie chichocze, wysiadając przed swoim blokiem...
Nocne historie z bydgoskich taksówek - czytaj więcej w piątek (2.marca) w papierowym magazynowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje