
Ryszard Proksa, przewodniczący KSOiW NSZZ Solidarność, zapowiedział, że w razie 15-procentowej podwyżki wynagrodzeń centrala związku skłonna jest pójść na ugodę z rządem. Czy na szczeblu lokalnym jest na to zgoda?
Nie jesteśmy z tego zadowoleni. Czujemy się wręcz rozczarowani tym, co się dzieje. Nasz główny postulat to było podniesienie wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli (bez względu na stopień awansu zawodowego) nie mniej niż o 650 zł od stycznia br. i kolejne 15 proc. od stycznia 2020 r. Teraz docierają do nas sprzeczne informacje na temat wyliczeń podwyżki. Pani wicepremier mówi o 9,6 proc. od września br., Ryszard Proksa o 15 proc. Trochę się w tym pogubiliśmy. W piątek (5 kwietnia) jadę do Warszawy na posiedzenie Rady Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność i oczekuję od pana Proksy ujawnienia szczegółów negocjacji z rządem.
W kuluarach mówi się, że niektórym waszym członkom nie podoba się to, co robi centrala związku. Nie wykluczają przejścia do ZNP. Czy u nas były już jakieś rezygnacje?
Masowych nie, ale rzeczywiście pojedyncze pojawiły się w ostatnich dniach. Rozczarowani są też pracownicy obsługi administracji, bo o nich mało, kto wspomina podczas tych negocjacji.
A co w sytuacji, gdy centrala oświatowej Solidarności podpisze ugodę, a do strajku dojdzie. Przyłączycie się do niego?
Jeśli taka będzie wola nauczycieli, to będą mogli podjąć taką decyzję - nie jako członkowie oświatowej Solidarności, lecz jako pracownicy.
"Dojrzalsi". Nowy program skierowany do seniorów (odc. 1)
