W pierwszym tygodniu maja mijał okres tymczasowego aresztowania liczącego 33 lata mężczyzny zatrzymanego w związku z brutalnym atakiem na sąsiada w kamienicy przy Babiej Wsi w Bydgoszczy. Prokuratura jednak nie wystąpiła z wnioskiem o przedłużenie pobytu aresztanta za kratami. Zaważyła opinia lekarska.
Musi być izolowany, ale nie może zostać ukarany
- 18 kwietnia postępowanie zostało umorzone, a sąd zdecydował o umieszczeniu zatrzymanego mężczyzny w szpitalu psychiatrycznym - mówi prok. Włodzimierz Marszałkowski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Jak dodaje prokurator, opinia z badania psychiatrycznego, któremu poddano zatrzymanego, jednoznacznie wskazuje na "całkowitą niepoczytalność". Prokuratura wobec tego nie miała wyjścia, pozostawało tylko umorzyć śledztwo.
Przypomnijmy, że chodzi o zdarzenia, które rozegrały się 10 listopada. Zawiadomienie dotyczące śmierci starszego mężczyzny bydgoska policja otrzymała kwadrans po północy. Kilka dni później przeprowadzono sekcję zwłok 61-letniego bydgoszczanina, który padł ofiarą brutalnego ataku z użyciem noża. Na wyniki sekcyjne prokurator poczeka kilka tygodni. Jeżeli jednak chodzi o określenie bezpośredniej przyczyny zgonu, jak się dowiadujemy, tu "raczej nie ma wątpliwości".
Krwawy mord w nocy
- Zadano wiele ran ciętych, kłutych - wyliczał prokurator Włodzimierz Marszałkowski, pytany krótko po zdarzeniu na Babiej Wsi. Na pytanie o motyw, którym mógł się kierować napastnik, odpowiadał, że było to przedmiotem ustalania, ale przyznawał: - Ci mężczyźni byli skonfliktowani.
- Po dotarciu na miejsce funkcjonariusze zauważyli leżącego na chodniku mężczyznę z licznymi ranami oraz osobę zgłaszającą, która była w trakcie reanimacji pokrzywdzonego - relacjonował asp. Krzysztof Bratz z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. - Niestety, pomimo zaopatrzenia ran przez policjantów oraz próby przywrócenia czynności życiowych, wezwany na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny. Funkcjonariusze ustalili, że był to 61-letni mieszkaniec Szwederowa.

Debata prezydencka Nawrocki - Trzaskowski
Z nieoficjalnych doniesień wynikało, że podejrzany po raz pierwszy zaatakował swoją ofiarę już w zeszłym roku, wtedy jednak 61-latek uszedł z życiem. Za zbrodnię zabójstwa kodeks karny przewiduje karę nie krótszą niż 10 lat pozbawienia wolności lub karę dożywocia.
Jak informowała prokuratura w pierwszych dniach po zatrzymaniu 33-latka, aresztowany przyznał się do zabójstwa. Z kolei z innych nieoficjalnych ustaleń wynikało, że 33-latek już wcześniej miał leczyć się psychiatrycznie. Tej okoliczności prokurator Marszałkowski jednak nie komentował.