Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jadę do Aten

Rozmawiał Bogumił Drogorób
Czyżby pechowy rok dla Ewy Dederko? Do Aten  nie pojechała, w mistrzostwa Polski w Górznie  przewróciła się na zakręcie szosy, pod  Szczutowem, podczas jazdy na rowerze... I co  tu dalej opowiadać?
Czyżby pechowy rok dla Ewy Dederko? Do Aten nie pojechała, w mistrzostwa Polski w Górznie przewróciła się na zakręcie szosy, pod Szczutowem, podczas jazdy na rowerze... I co tu dalej opowiadać? BOGUMIŁ DROGORÓB
Rozmowa z Ewą Dederko wielokrotną mistrzynią Polski w triathlonie

     - Jak to jest? Tak drobnej postury kobieta radzi sobie znakomicie w triathlonie, piekielnie trudnej konkurencji. Dlaczego triathlon?
     - Gdy pierwszy raz przeczytałam o triathlonie od razu zakochałam się w tej dyscyplinie sportu. Poważnie! Tym bardziej, gdy przeczytałam, że na sukcesy w triathlonie mogą liczyć ci, którzy od najmłodszych trenowali i startowali w konkurencjach pływackich i lubią biegać. Ze mną było właśnie tak. W podstawówce trenowałam pływanie, przed jej zakończeniem zaczęłam startować w biegach przełajowych. Wygrywałam z dziewczynami, które już trenowały lekkoatletykę. Widocznie talent miałam.
     - Pływanie i bieganie - w porządku. Pozostaje jeszcze konkurencja bardzo techniczna, jazda na rowerze.
     - Oczywiście, nie było to tak od razu. Triathlon zainspirował mnie jakieś dwanaście lat temu. Dopiero po pięciu latach moje marzenia się spełniły, wystartowałam w poważniej imprezie. Musiałam bardzo dobrze przygotować się właśnie do jazdy rowerowej.
     - Regularnie przyjeżdża pani na mistrzostwa Polski do Górzna. Pięć startów, cztery zwycięstwa.
     - Dystans klasyczny, zwany kiedyś olimpijskim, to mój główny atut. Nie lubię triathlonów sprinterskich, gorzej się czuję. Nie mam tak dobrej szybkości. Z kolei wystartowałam kiedyś w połówce ironmana (ironman to 3,6 km pływania, 180 km jazdy na rowerze i maraton - przyp. B.D.), posmakować trudów. Było ciężko, ale ukończyłam.
     - Na Hawaje się pani nie wybiera?
     - Przyznam, że w tym roku miałam już takie myśli, żeby przygotować się do ironmana, ale...
     - Traktuje pani triathlon w sposób całkowicie zawodowy.
     - Wszystko podporządkowałam triathlonowi. Nawet studia przerwałam, poprzestając na licencjacie. Pogodzić naukę z treningiem było niezwykle ciężko. Postawiłam na triathlon.
     - I przegrała pani ze sportową biurokracją. W Atenach zabraknie Ewy Dederko, która - jak wynika z rankingu międzynarodowej federacji triathlonowej - powinna w olimpiadzie wystartować. W czym problem?
     - Jest mi smutno, przykro, swoje już wypłakałam. Wypełniłam wszystkie normy, punktowałam w zawodach Pucharu Świata. Moim pechem było to, że rankingu uplasowała się na 49 miejscu, na 50 sklasyfikowanych pań. W układzie, gdy przyznano dwie dzikie karty, wypadłam z Aten. Najbardziej mnie zdumiało, że dzikie karty otrzymały zawodniczki, które przed ostatnim rankingiem była daleko za mną - Kolumbijka i zawodniczka z Luksemburga. Obie wystartowały w zawodach w Kolumbii, które nie były mocno obsadzone i dorzuciły trochę punktów. One już są w Atenach, ja zostałam. Cóż tu dodać - podczas mistrzostw świata byłam lepsza od nich. Marna satysfakcja.
     - Ateny już są dla pani historią. Co dalej?
     - Myślę o olimpiadzie w Pekinie. Poprawię pływanie, może jeszcze lepiej się przygotuję. W każdym razie na pewno wielką pomocą służyć mi będzie mój chłopak, który był kolarzem i zajmie się moją jazdą na rowerze. Mam wsparcie w całej rodzinie, bardzo często mama jeździ ze mną na zawody, przeżywa moje starty. Czuję się więc silna rodziną, duchem i wolą walki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska