https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

NIE JESTEŚ SAM(A)

Joanna Zeter psycholog

     (...) Jestem mieszkanką małego miasteczka, liczę 52 lata. Znalazłam się w trudnej sytuacji życiowej i zupełnie nie wiem, jak mam się zachować, co mogę zrobić? Kilka lat temu idąc z pracy małą alejką zobaczyłam na jej końcu zarys męskiej sylwetki. Nie potrafię tego opisać. (...) Zakochałam się w nieznajomym mężczyźnie! Odtąd idąc do pracy lub wracając z niej szukałam go oczyma. Dowiedziałam się, że ma tyle lat co ja, ma rodzinę. Ale ja zachowywałam się jak pensjonarka. Uśmiechałam się do niego, okazywałam mu zainteresowanie. Widziałam, że zachowywał się podobnie. Jadąc samochodem czy idąc ulicą wypatrywał mnie, uśmiechał się i kłaniał. (...) Bardzo chciałam go poznać. Napisałam kartkę (do pracy) prosząc o spotkanie. Chciałam porozmawiać, poznać go, zobaczyć jaki jest; ale nie poszłam na to spotkanie. Zabrakło mi odwagi. Nie wiem nawet, czy on był. Zastanawiałam się, co mnie czeka? Hotelowe spotkania, oszukiwanie męża i jego żony? Czy warto? Zaczęłam go unikać. Przestałam kupować w sklepie gdzie on się pojawiał, odwracałam głowę na drugą stronę, kiedy szedł. Zauważyłam, że jego koledzy uśmiechają się dziwnie na mój widok. Poczułam się osaczona. Tymczasem po miasteczku zaczęły krążyć historyjki o naszym romansie. Zbagatelizowałam je, były przecież nieprawdą. To, że ktoś mi się podoba, to jeszcze nie znaczy, że się z nim spotykam czy sypiam. (...) Kiedyś w rozmowie z dyrektorem wspomniałam, że nie wiem, jak się bronić, ponieważ jestem posądzana o romans. Powiedział, że nie mam się martwić, bo ludzie zawsze wiedzą lepiej i więcej od samego zainteresowanego. Ta rozmowa była dla mnie niezobowiązująca, ale on, chcąc mi pomóc, poprosił o rozmowę z tym panem. Czy Pani wie, co dalej się działo? Facet przyszedł na skargę, że go podrywam, że proponuję mu seks, że zaczepiam go na ulicy. To oficjalnie, a nieoficjalnie stałam się bohaterką rozbieranych historyjek nad jeziorem, wśród kolegów zaczął się chwalić zdobyciem mnie (...) To, że to wszystko jest nieprawdą, wie tylko on i ja. Inni wiedzą o wiele więcej. Zaangażował do sprawy żonę, wszystkich krewnych i znajomych (...) Nawet nie zdobył się na rozmowę ze mną. Nie wytrzymałam i zadzwoniłam do niego prosząc o rozmowę i wyjaśnienie tej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Nie wyraził chęci. Mój mąż ma do mnie żal, że weszłam w taką historię i nie chce przyjąć do wiadomości, że moja zdrada jest tylko platoniczna. Nie chce mi pomóc. (...) Nikt mi nie wierzy! Kiedy próbuję zaciągnąć języka u znajomych, jak rozwikłać tę sytuację (...) czuję się upokorzona, ośmieszona. Miałam zawsze mocną pozycję zawodową, dużo osiągnięć i nagród, ale także wiele wrogów. Ta sytuacja to dla nich jak woda na młyn. Jak się bronić? Jak długo i jak wysoką cenę mam za to zapłacić? Boję się, że się rozchoruję. Czasami człowiek czuje się bezradny. Proszę o pomoc.
     
BEZRADNA
     Skrócony z konieczności list nie w pełni pokazuje rozterki, w jakie na długie lata wpędziła Panią historia z nieznajomym. Rozterki zupełnie niepotrzebne i zdecydowanie nadmierne. Chciałoby się przytoczyć sentencję ludową, która uczy, że czasem "Naprawianie błędów jest jeszcze większym błędem". Myślę, że tak właśnie stało się w Pani przypadku. Broniąc się przed czymś, co nie istniało, podgrzewała Pani emocje zarówno swoje jak i otoczenia. Angażując w sprawę męża, rodzinę, szefa - prowokowała Pani "ludzkie gadanie". Bo o to tylko chodzi, prawda? O "ludzkie gadanie "? A ludzie zawsze "gadają", nawet, gdy nie ma żadnego powodu. Tym się po prostu nie należy przejmować!
     Pyta Pani: "Jak się bronić?" W ogóle się nie bronić! Nie pytać, nie mówić, nie wyjaśniać! Zamknąć sprawę! Ludzie ją zamkną, gdy ona przestanie istnieć dla Pani! Jest Pani dojrzałą, świadomą świata kobietą. Dużo Pani przeszła i zapewne dużo widziała. Wie Pani, że w życiu są różne okresy, a przy żadnym nie można zatrzymać się "na zawsze". Ten okres, o którym pisze Pani w liście zdecydowanie trzeba pożegnać! Może razem z mężem, na uroczystej kolacji w lokalu? Zamówić szampana i wraz z pierwszą lampką symbolicznie zapomnieć. I nigdy więcej do sprawy nie wracać!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska