https://pomorska.pl
reklama

Niewiarygodny przetarg

Barbara Szmejter
Człowiek, który wygrał przetarg, okazał się niewiarygodny i niewypłacalny. Naraził miasto na stratę około 125 tysięcy zlotych, które trudno będzie odzyskać.

     Mimo że przedsiębiorca, który wygrał przetarg na dzierżawę części hotelowo-restauracyjnej włocławskiego "Delfina", wpłacił tylko skromną część wymaganej kaucji, obiekt został mu błyskawicznie wydany. Dlaczego? Dziś nie ma nikogo, kto przyznałby się do podjęcia decyzji w tej sprawie. Wszyscy jednak wymieniają półgębkiem nazwisko posła Ryszarda Chodynickiego, rzekomo stojącego za tą sprawą.
     "Jaskinia Lwa"
     
Gdy w ubiegłym roku Ośrodek Sportu i Rekreacji we Włocławku ogłosił przetarg na prowadzenie hotelu, restauracji i kręgielni przy ulicy Chopina, w obiekcie krytej pływalni "Delfin", zgłosiło się trzech oferentów. Jedym z nich był znany włocławski restaurator Mieczysław Skonieczny, który przez wiele lat prowadził m.in. restaurację "Notina" w gmachu Naczelnej Organizacji Technicznej. Nazwisko drugiego z kandydatów, Włodzimierza Ciniewskiego, jest w mieście powszechnie znane. Mimo iż jest on "człowiekiem z przeszłością" trudno zaprzeczyć, że hotel i restauracja nad Jeziorem Wikaryjskim w czasach, gdy właśnie on był dzierżawcą, przeżywały okres swej świetności. Po Włocławku krążyły wręcz legendy na temat Ciniewskiego, żelazną ręką trzymającego w ryzach personel i pedantycznie dbającego o czystość i porządek. Nie było możliwości, by w klubie nocnym "Jaskinia Lwa" gość przysypiał przy stoliku lub poruszał się po lokalu chwiejnym krokiem. Ochrona natychmiast grzecznie, lecz stanowczo wyprowadzała go z lokalu, prosto do taksówki.
     Sytuacja zmieniła się, gdy wygasła umowa dzierżawy pomiędzy Włodzimierzem Ciniewskim a właścicielem obiektu, Zakładem Obsługi Holdingu, spółki wyodrębnionej z dawnych Zakładów Azotowych "Włocławek". Bywalcy ośrodka nad jeziorem, któremu przywrócono nazwę "Wikaryjka" zapewniają, że zaczęto widywać tu nie tylko pijanych gości, ale nawet nietrzeźwy personel. Kierownikiem "Wikaryjki" został Janusz Hołda, były dyrektor Szkoły Muzycznej we Włocławku, z którym jakiś czas później umowę rozwiązano. To właśnie on w 2003 roku był trzecim uczestnikiem przetargu na dzierżawę hotelu, restauracji i kręgielni w "Delfinie".
     Hojną ręką
     
Poprzedni dzierżawca obiektu przy ulicy Chopina płacił OSiR-owi trzy i pół tysiąca złotych miesięcznej dzierżawy, plus media. Członkom komisji wydawało się więc, że osiągnięto wielki sukces, gdy Janusz Hołda, występujący pod szyldem spółki hotelowo-gastronomicznej "Wikaryjka", przebił konkurentów kwotą 8,5 tys. złotych miesięcznie plus koszty utrzymania. Dzierżawca winien miesięcznie wpłacać do kasy OSiR około 12,5 tys. złotych.
     - Wszystkie warunki przetargu zostały spełnione, pan Hołda wpłacił część wymaganej kaucji w kwocie czterech tysięcy złotych, druga część, zgodnie z zawartą umową, miała być wpłacana sukcesywnie przez trzy kolejne miesiące, ale tych pieniędzy już nie dostaliśmy - mówi Jarosław Biegała, dyrektor OSiR we Włocławku.
     Problem w tym, że do kasy ośrodka nie wpłynęły już żadne pieniądze. Ani z tytułu kaucji, ani dzierżawy. Z miesiąca na miesiąc rosły natomiast zaległości Janusza Hołdy, a ściślej jego nowej firmy Przedsiębiorstwa Hotelowo-Gastronomicznego "GRAND" wobec Ośrodka Sportu i Rekreacji.
     - Tak to jest, gdy nie bierze się pod uwagę fachowości, gdy nie zwraca się uwagi na wiarygodność człowieka czy firmy, tylko patrzy jedynie na pieniądze - konstatuje Mieczysław Skonieczny, który podczas przetargu - po wycofaniu się Ciniewskiego - do końca licytował z Hołdą stawkę najmu. Wreszcie zrezygnował, bo - jak twierdzi - musiał myśleć ekonomicznie.
     Spółka z posłem
     
Dlaczego obiekt został Januszowi Hołdzie wydany tak szybko, skoro nie wpłacił nawet wymaganej kaucji? Każda z osób, której zadaję to pytanie, wydaje się nabierać wody w usta. Ktoś wspomina coś o naciskach prezydenta, inni wymieniają nazwisko posła Ryszarda Chodynickiego, rzekomo zaangażowanego w spółkę z Hołdą. - Pomylenie pojęć! - zapewnia poseł. Przyznaje, że zarówno on, jak i pan Hołda byli w grupie włocławskich przedsiębiorców, marzących w pewnym momencie o przejęciu od Zakładu Obsługi Holdingu ośrodka nad Jeziorem Wikaryjskim. - Leży on na terenie parku krajobrazowego, dzięki temu łatwiej można byłoby wygospodarować środki unijne na modernizację tego obiektu. Pan Michewicz (prezes Anwilu S.A - przyp. red.) i spółka chcieli jednak za to za dużo pieniędzy, dlatego zrezygnowaliśmy. Nie mam nic wspólnego z planami pana Hołdy, dotyczącymi hotelu "Delfin" - mówi Ryszard Chodynicki. Nie wyklucza natomiast możliwości, że ktoś za plecami posługiwał się jego nazwiskiem, jak to już w przeszłości bywało...
     Janusz Hołda nie płaci za nic, pisze natomiast pisma do Komisji Budżetu, Rozwoju i Promocji Miasta, domagając się rozłożenia na raty długu, sięgającego już na koniec października kwoty około 50 tysięcy złotych. Prośbę tę popiera Jan Schwarz, naczelnik Wydziału Kultury i Sportu Urzędu Miasta. - Jeśli prawdą jest, że ten pan nie wpłacił wadium, nigdy nie powinien wejść w posiadanie obiektu. Ktoś tu popełnił błąd i powinien ponieść konsekwencje - dziwi się Andrzej Pałucki, radny Rady Miasta i przewodniczący Klubu Radnych SLD-UP.
     Marzenia na raty
     
W listopadzie Hołda pojawia się na posiedzeniu komisji budżetowej z kolejną propozycją: obniżenia kwoty dzierżawy, którą sam zaproponował podczas przetargu. - Nie mamy takich kompetencji - wyjaśnia Ryszard Girczyc, przewodniczący komisji. Zaleca też daleko idącą ostrożność. - Człowiek, który zarządza nielegalnie przejętym majątkiem, nie dokonuje wpłat, jest niepoważny. Przecież sam zaproponował stawkę, którą teraz chce obniżać. Dzięki niej to on wygrał przetarg.
     Jarosław Biegała, dyrektor OSiR, nie ma już złudzeń, że dogada się z Januszem Hołdą. Do końca stycznia dzierżawca musi zdać obiekt. - Nie mam pojęcia w jakim stanie jest hotel czy restauracja, dopiero to sprawdzimy. Wiem natomiast, że mimo obietnic pan Hołda nie poczynił żadnych inwestycji - mówi dyrektor.
     Zaległości sięgają obecnie kwoty rzędu 125 tysięcy złotych. Tyle tracą i OSiR, i miasto. W piątek, 23 stycznia, odbędzie się kolejny przetarg na dzierżawę hotelu i restauracji "Delfin". Czy tym razem uda się znaleźć solidnego dzierżawcę?
     Janusz Hołda nie stawia się na umówione spotkanie w redakcji, nie usprawiedliwia swej nieobecności. Trudno więc zadać mu pytanie, dlaczego nie mając pieniędzy zdecydował się stanąć do przetargu? I na co, lub na kogo, liczył wygrywając?

Biznes

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Kryształy PRL w cenie złota. Tyle kosztują w 2025 roku popularne misy i wazony

Kryształy PRL w cenie złota. Tyle kosztują w 2025 roku popularne misy i wazony

Rozsypuję to wokół piwonii i bujnie kwitną. Sprawdzony trik na mnóstwo pąków

Rozsypuję to wokół piwonii i bujnie kwitną. Sprawdzony trik na mnóstwo pąków

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska