Od wczoraj oficjalnie możemy poruszać się po obu jezdniach ulicy Bema. Przebudowa traktu trwała 15 miesięcy. Za 7 mln złotych, bo tyle kosztowała inwestycja, drogowcy z Alstalu dobudowali drugą jezdnię i przeprowadzili kapitalny remont istniejącej.
Oprócz tego na całej długości Bema (ok. kilometra) wybudowano kanalizację deszczową, przebudowano gazociąg, sieci teletechniczne oraz ciepłociąg. Drogowcy postawili 70 nowych, ledowych latarni, a po obu stronach ulicy pojawiły się asfaltowe ścieżki rowerowe. Dla zwiększenia płynności ruchu w obrębie skrzyżowań wybudowane zostały pasy do prawo- i lewoskrętu. Na jezdni zastosowano tzw. "cichą nawierzchnię". Przy skrzyżowaniu ulic Matejki i Bema pojawiła się sygnalizacja świetlna, która dostosowuje się do natężenia ruchu. A to wszystko możliwe dzięki kamerom wykrywającym obecność samochodów i rowerzystów.
- Poprzednia nawierzchnia była tragiczna - ocenia torunianka Karolina Traczyńska. - Teraz z przyjemnością korzystam z trasy rowerowej. Jest wygodniej i bezpieczniej.
Nowa organizacja ruchu nie wszystkim przypadła do gustu. - Teraz, żeby z ulicy Sportowej wjechać w Matejki, muszę pojechać do Szosy Chełmińskiej, gdzieś zawrócić w Bema albo objechać całe osiedle od strony ul. Odrodzenia - sygnalizuje pan Józef, nasz Czytelnik.
Czytaj także: Toruń. Kiedy zniknie wąskie gardło na ul. Bema?
Takie utrudnienia rozwiąże rondo przy Szosie Chełmińskiej. Na przebudowę ostatniej części drogi jeszcze poczekamy. Ten fragment trasy i połączenie ze średnicówką ma zrealizować Irlandzka Grupa Inwestycyjna. - Wciąż czekamy na inwestora - informuje Andrzej Glonek, dyrektor MZD. - Dokumentacja jest gotowa. Praktycznie można wejść i rozpocząć roboty.
W tej sprawie miasto ma podpisać aneks do umowy z Irlandczykami w tym roku.