Ministerialna obietnica padła w ostatni wtorek, gdy szefowie MEiN chwalili się osiągnięciami 100 dni rządu. Wiceminister Jarosław Zieliński wyjaśniał, że obniżki będą wprowadzane etapami, i że już przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego ceny spadną o ok. 25 procent.
- Musimy to zdementować - mówił wczoraj dr Piotr Marciszuk, właściciel wydawnictwa edukacyjnego Stentor i przewodniczący Sekcji Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki. Wczoraj specjalnie zwołał konferencję prasową.
Marciszuk bierze udział w pracach zespołu konsultacyjnego złożonego z przedstawicieli wydawnictw i ministerstwa. - Dotąd nie było mowy o obniżaniu cen - wyjaśniał.
Nie tylko w sprawie cen wydawcy nie zgadzają się z ministerstwem. MEiN na przykład zapowiada uporządkowanie rynku podręczników - ostatnio dyrektorzy szkół musieli spisać wszystkie książki, z jakich korzystają uczniowie. Alfabetycznie: lista przedmiotów, tytuły, autorzy, nazwy wydawnictw. - Chcemy wiedzieć, które wydawnictwa są najbardziej popularne, a z których nauczyciele w ogóle nie korzystają - tłumaczył wówczas Mieczysław Grabianowski, rzecznik MEiN.
Nauczyciele, którzy pracują według autorskich programów i korzystają z niepopularnych podręczników wpadli w panikę, że ministerstwo w ramach porządkowania rynku wykreśli im książki z listy. Wydawcy już teraz zapowiadają, że na to się nie zgodzą. - Eliminacja podręczników niszowych nie rozwiąże problemu ceny. Książki wydawane w małym nakładzie nie są wcale droższe - przekonywał Marciszuk.
Obietnica w cenie
Ministerstwo edukacji zapowiedziało, że rodzice już w przyszłym roku szkolnym zapłacą za podręczniki o jedną czwartą mniej. - Nie jesteśmy w stanie aż tak obniżyć cen - mówią wydawcy.