Warto zapamiętać...
Warto zapamiętać...
Teoria zbrodni uprawnionej - Marek Gaszyński, wyd. Nowy Świat, 2011
Choć powinnam spodziewać się, że po książce "Człowiek do wynajęcia. Wyspa", składającej się z dwóch krótkich powieści szpiegowskich sięgnie jeszcze wyżej. I rzeczywiście.
"Teoria zbrodni uprawnionej" rozgrywa się w polskiej rzeczywistości, od lat powojennych do teraźniejszości. Bohaterami są dwaj mężczyźni. Ten pierwszy to student Norbert Piasecki, a potem kanadyjski businessman Norbi Nike. Ten drugi to Piotr Pawłowicz, profesor filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim, ale też oficer UB, o bardzo poplątanym życiorysie. To on nasyła na studenta zbirów, którzy katują go prawie na śmierć. Profesor ma w tym interes, bowiem przybrał fałszywą tożsamość i nosi nazwisko wuja Norberta. I ta prawda nie może wyjść na jaw...
Poza głównymi bohaterami spotykamy na łamach tej książki Kasię, która była najpierw narzeczoną Norberta, a potem żoną Piotra, Agnieszkę, oficera policji i współpracownicę Pawłowicza, która zakocha się w studencie z wzajemnością, ale ich drogi rozejdą się na zawsze. Jest i przyjaciel, który zdradzi i indiański uzdrowiciel, są zbiry Łysy Sweter i Klucha, którzy skatują Norberta, że kilka lat będzie leżał w śpiączce. A gdy się obudzi to z pragnieniem zemsty.
Przeczytaj też tą recenzję: Szarada z liczb Charona.
Książka jest napisana sprawnie i z pomysłem. Koresponduje ze "Zbrodnią i karą" Dostojewskiego, bo tak jak u rosyjskiego pisarza Raskolnikow uważa, że w imię wyższych celów musi zamordować starą lichwiarkę, tak Pawłowicz tłumaczy swoje zbrodnie stalinowskie wyższymi racjami. Podobnie jak Raskolnikow, stawia sobie pytania, czy ma prawo decydować o cudzym losie, ba, o losie ludzkości? Czy usprawiedliwione jest jego postępowanie? I odpowiada sobie jak Raskolnikow, że musi wpływać na bieg historii i tworzyć nową moralność (komunistyczną), a w imię tych racji nawet zabijać i torturować.... Jego zdaniem "cel na pewno uświęca środki".
Autor przeplata zatem cytaty z Dostojewskiego z usprawiedliwieniami Pawłowicza. Jednak gdy ubekowi przybywa lat i może z innej perspektywy ocenić swoje postępowanie, zaczyna mieć i wątpliwości i wyrzuty sumienia.
Autor dokonuje swoistej wiwisekcji ubeka, a przy okazji oprowadza nas po warszawskich studenckich klubach, pokazuje rzeczywistość lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, skądinąd doskonale mu znaną z autopsji. I dzięki temu ta książka jest wiarygodna i nie wydumana. Ma w sobie jakieś autentyczne racje, prawdziwe zdarzenia i myślę, że autor musiał kiedyś spotkać swoich bohaterów, a może nawet znał ich doskonale.
Czyta się tę powieść znakomicie i z zapałem....
Czytaj e-wydanie »