Czy da się za to żyć? Od kwietnia tego roku w Sejmie interweniuje w tej sprawie poseł z Chojnic Piotr Stanke. - Przyszły do mojego biura w Kartuzach kobiety z niepełnosprawnymi dziećmi - opowiada "Pomorskiej". - Nie miałem pojęcia, jak to jest, ale gdy się dowiedziałem, włos mi się zjeżył.
70 tysięcy rodzin
Stanke odkrył, że przez pięć ostatnich lat podstawa wysokości świadczenia nie zmieniła się. A przecież ta kwota musi niejednokrotnie wystarczyć także dla opiekuna prawnego dziecka - jego rodzica, bo opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem często wymusza rezygnację z pracy.
Sprawa dotyczy 70 tysięcy polskich rodzin. W lipcu, gdy Stanke pytał w Sejmie, kiedy wreszcie coś się zmieni w krzywdzących przepisach, dostał odpowiedź od sekretarza stanu Jarosława Dudy, że najbliższy termin weryfikacji tych świadczeń przypada 1 września przyszłego roku.
To hańba
Poseł z Chojnic przypomniał o tym podczas październikowej dyskusji o budżecie na 2009 r. oraz podczas listopadowego podsumowania roku pracy rządu Tuska.
Zwracając się bezpośrednio do premiera, Stanke apelował, by faktycznie priorytetem rządu stało się osłanianie najbardziej bezbronnych przed skutkami kryzysu.
- Sprawa tak haniebnej i krzywdzącej wysokości świadczenia pielęgnacyjnego była już przedmiotem moich interpelacji do właściwych ministrów i pytań w sprawach bieżących - mówił Stanke w Sejmie. - Była także zgłaszana na posiedzeniu komisji polityki społecznej i rodziny. Zero zrozumienia ze strony rządu dla 70 tysięcy rodzin, które spycha się w sferę ubóstwa z powodu, że chcą wychować dziecko wymagające specjalnej troski.
- To faktycznie bardzo dotkliwe dla wielu rodzin - potwierdza Joanna Warczak z Warsztatu Terapii Zajęciowej w Chojnicach. - To są przecież żadne pieniądze.
Co się uda wywojować w tej sprawie, napiszemy. Zdaniem Stankego, wysokość tego świadczenia powinna być związana z najniższym wynagrodzeniem w kraju.