https://pomorska.pl
reklama

Oddadzą tyle, ile uzbierają

Jolanta Zielazna
Mimo wszelkich utyskiwań dobrze, że reforma emerytalna się zaczęła. Dziś na 100 pracujących osób przypada 43 emerytów. Za 20 lat będzie ich 70!

     Był to już ostatni dzwonek na wprowadzenie zmian. Bo stary system działa tak: z tego, co zabiera się pracującym - wypłaca się świadczenia emerytom. Ile za 20 lat musiałyby wynosić składki, by wystarczyło na wypłatę emerytur?!
     Problem powoli staje się nie tylko nasz, polski. Zagląda już w oczy także Niemcom i innym krajom Unii Europejskiej. Dziś tzw. stopa zastąpienia (czyli relacja emerytury do ostatniej płacy) w Polsce i w Niemczech - wbrew pozorom - jest zbliżona. Ale Niemcy już teraz dopłacają do emerytur coraz większe kwoty z budżetu. Gdyby chcieli utrzymać obecny stan, za 30 lat musieliby podnieść składkę emerytalną do 42 proc.
     Jak wygląda system emerytalny po trzech latach - dyskutowali w minionym tygodniu twórcy reformy, wiceminister pracy i dziennikarze. W pełni nowy system zacznie działać za blisko 30 lat. Wtedy na emeryturę zaczną przechodzić pierwsze roczniki osób, które obowiązkowo muszą oszczędzać nie tylko w ZUS, ale także w funduszu emerytalnym. Do tego czasu, choć w coraz mniejszym stopniu, funkcjonować będą stare zasady.
     Najniższa gwarantowana
     
Tym, co nie budzi zastrzeżeń jest rozłożenie emerytury na trzy filary: ZUS, fundusze emerytalne i dobrowolne ubezpieczenia. Te ostatnie, co prawda, nie działają na taką skalę, jak początkowo zakładano. Pracowniczych programów emerytalnych nie powstało zbyt wiele. Indywidualna zapobiegliwość i systematyczne odkładanie na starość nie jest nagradzane zwolnieniem z podatku. Wiceminister pracy Krzysztof Pater przyznał, że owszem, rozważa się wprowadzenie takich zachęt. Ale jak dużych i kiedy - zależeć będzie od możliwości budżetu. Trzeba też pamiętać, że jeśli dziś zwolnione od podatku będą wkłady, to w przyszłości opodatkowane będzie świadczenie.
     Tym, którzy płacą składkę, reforma gwarantuje najniższą emeryturę nawet, jeśli sobie jej nie uzbierają. - Dla nich najprawdopodobniej okaże się to najkorzystniejszą stopą zastąpienia - uważa Michał Rutkowski z Banku Światowego.
     Bo najwięcej emocji wzbudza właśnie stopa zastąpienia. Padają różne szacunki, ile będzie wynosiła. Czy mało, czy dużo? - Nie można porównywać obietnic starego systemu z nowym - wyjaśniał Marek Góra. - Stary składał nierealne obietnice. By za 30 lat wypłacić obiecywane emerytury, musiałby podnieść składkę dwukrotnie. Nowy system zakłada, że może dać tyle, ile uzbiera.
     Oszczędności dla uczestników
     
Ale drugi filar, czyli otwarte fundusze emerytalne, trzeba zmusić do obniżenia kosztów systemowych i do konkurowania wynikami inwestycyjnymi. Propozycje takich zmian rząd chce przedstawić w ciągu najbliższych miesięcy. Wiceminister pracy Krzysztof Pater zapowiada, że oszczędności muszą odczuć członkowie funduszy, a nie zarządzające nimi towarzystwa. Fundusze, owszem, chętnie pozbędą się niektórych kosztów, ale nie pokazały, jak te pieniądze dać uczestnikom.
     Koniecznie trzeba rozwiązać problem kosztów obsługi martwych kont. Dziś, nawet jeśli w 100 procentach wiadomo, że dana osoba nie istnieje, albo nie jest ubezpieczona lub nie miała prawa zapisać się do OFE, fundusz nie może zlikwidować jej konta. Trzeba płacić za obsługę. Takich kont są tysiące.
     Nadzór do poprawki
     
Przedstawiciele funduszy mówią, że koszty ich funkcjonowania obniżą się, gdy będą mogły się łączyć. Dzięki temu można obniżyć koszty stałe, które rozłożyłyby się na większą liczbę uczestników. Dziś blokuje to urząd nadzoru. Tymczasem na rynku jest miejsce na 3-4 dominujące fundusze i 5-6 średnich.
     Urząd Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi taki jaki jest, kończy swój żywot. 1 kwietnia zastąpi go Komisja Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych.
     Nie sprawdził się nie tylko nadzór nad funduszami, ale i ZUS. Minister Pater i twórcy reformy zgodnie krytykowali kierownictwo obu - kluczowych dla reformy - instytucji. Kierowali tymi urzędami ludzie, którzy nie podzielali założeń reformy, a próbowali realizować swoje wizje.
     Mniej czy krócej
     
Zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn było jednym z ważnych założeń reformy. Również po to, by zmniejszyć dysproporcje w wysokości świadczeń. Ale nie wprowadzono tego. - Wierzę, że raczej prędzej niż później, uda się to poprawić z korzyścią dla kobiet - sądzi prof. Marek Góra. Bo każdy rok pracy dłużej daje w efekcie znaczny wzrost emerytury. Nie tylko dlatego, że uzbiera się więcej pieniędzy. Także dlatego, że - niestety - krócej będzie się z nich korzystało. Czyli coś za coś: mniej, ale dłużej czy krócej, ale więcej. Oczywiście, emerytura i tak wypłacana będzie dożywotnio. A to, czy będziemy pracować dłużej czy krócej, wpłynie na jej wysokość.
     Ciągle też system rentowy nie działa tak, jak powinien. Zdaniem Marka Góry wymaga on gruntownej przebudowy, bo rządzi się zupełnie innymi zasadami niż emerytalny. Renta jest wypłacana z ubezpieczenia, a emerytura to oszczędności. Różnica między emeryturą a rentą powinna być wyraźna. Inaczej, ludzie około 60-letni zaczną uciekać na rentę, bo będzie korzystniejsza.

Biznes

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Wystarczy pół szklanki tego, a zamiokulkas odżyje i wypuści mnóstwo nowych liści

Wystarczy pół szklanki tego, a zamiokulkas odżyje i wypuści mnóstwo nowych liści

Po skończeniu 65 lat nie przegap tych 7 dodatków do emerytury. Oto co ci przysługuje

Po skończeniu 65 lat nie przegap tych 7 dodatków do emerytury. Oto co ci przysługuje

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska