Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddałam dziecko... z biedy

(pio)
To porażka systemu, gdy dziecko trafia do domu dziecka, bo rodzice nie mają pieniędzy na jego utrzymanie
To porażka systemu, gdy dziecko trafia do domu dziecka, bo rodzice nie mają pieniędzy na jego utrzymanie Sxc
Bydgoszczanka oddała trójkę swoich dzieci do domu dziecka, bo nie stać jej było na utrzymanie maluchów.

27-latka jest bezdomna. Mieszkała jakiś czas z dziećmi w schronisku dla bezdomnych kobiet. Przychodził do niej w odwiedziny ojciec ich trojga dzieci. Delikatnie mówiąc: nie przestrzegali regulaminu. Mamusia z tatusiem popijali ostro, a w placówce pić nie wolno. Były krzyki, wyzwiska, awantury. W końcu kobieta postanowiła, że ze schroniska odejdzie. Dzieci oddała do domu dziecka. Nie miała dokąd zabrać maluchów. Nie miała się z czego utrzymać, dzieci też nie.

To niejedyny taki przypadek w kraju. 29-letnia pani Sylwia oddała chore dziecko z biedy do domu opieki. U 8-letniego synka kobiety, gdy miał dwa latka, lekarze zdiagnozowali zanik mózgu. Chłopiec przestał chodzić, mówić, bawić się zabawkami. Stracił kontakt z otoczeniem. Teraz leży. Kobieta stanęła przed wyborem. Nie miała gdzie się podziać. Nie miała pracy ani pieniędzy na utrzymanie Patryka. Oddała go do domu opieki. Matka odwiedza go tak często, jak tylko może. Bierze go wtedy na kolana, utuli, wyciska. I wraca do domu.

I kolejny przykład, znowu z Bydgoszczy: matka oddała dwóch synków do domu dziecka. Ojciec chłopców jest nieznany. Kobieta od lat oficjalnie nie pracowała. Nie dostawała zasiłku. Mieszkanie socjalne przy ul. Przemysłowej miała bardzo zadłużone. Minęło półtora roku, jak chłopcy są w placówce. - Fajne z nich dzieciaki - mówi Krzysztof Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych. Matka przez ten czas nie odwiedziła ich ani razu. Podobno gdzieś pracuje w Polsce. Podobno jako prostytutka. Dyrekcja domu dziecka złożyła wniosek do sądu o odebranie jej praw do dzieci.

Dzieci, które trafiły do "bidula" po prostu z biedy, bo rodzice nie mają pieniędzy na jedzenie, ubranie, opał, w samych bydgoskich placówkach jest kilkoro. I to jest dopiero dramat - dla tych maluszków i ich rodziców.

Jeśli nie wiedzie im się finansowo, a nie mogą liczyć na wsparcie rodziny, mogą przecież dostawać zasiłki i inne formy pomocy z ośrodków pomocy społecznej. Prawda jest taka, że niektórzy te pieniądze po prostu marnotrawią. Wydają na papierosy i wódkę. Nie wykazują chęci zmiany stylu życia.

Matki (zazwyczaj samotne) oddają dzieci, bo wolą, żeby dzieci wychowywało państwo, ale za to nie chodziły brudne, obszarpane, bose, głodne. Niektórzy rodzice myślą, że gdy wyjdą z dołka finansowego, odzyskają opiekę nad dziećmi. Taka sytuacja najczęściej mobilizuje rodziców do wzięcia się w garść. Często jednak nie są świadomi, że pobyt małego dziecka poza domem, z ciągle zmieniającymi się opiekunkami, powoduje nieodwracalne zmiany w jego psychice.

Krzysztof Jankowski: - To porażka systemu, gdy dziecko trafia do domu dziecka, bo rodzice nie mają pieniędzy na jego utrzymanie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska