Abyście Państwo mogli zorientować się w doniosłości przyznawania A-Nobla przypomnę, że rok temu nagrodzono autorów prac naukowych w rodzaju: "Skubanie kur jako sposób mierzenia prędkości wiatru podczas tornada" (przyroda nieżywa i ożywiona); "Rezonans magnetyczny ukazujący męskie i żeńskie genitalia podczas aktu płciowego" (medycyna) oraz pierwszy "Przypadek homoseksualnej nekrofilii wśród kaczek krzyżówek" (fizjologia nieżywa i to bardzo). Jeżeli ktoś sądzi, że robię sobie jaja z kaczek krzyżówek, odsyłam na internetowe strony Harvarda.
W tym roku A-Nobla z biologii otrzymał jakiś Duńczyk, który udowodnił, w jaki sposób śledzie wytwarzają "szybkie, powtarzające się dźwięki poprzez puszczanie baniek z rejonu odbytniczego". Komitet a-noblowski nazwał to nazbyt trywialnie: "Śledzie porozumiewają się poprzez pierdzenie". A-Noblem za osiągnięcia inżynieryjne wyróżniono Donalda Smitha z USA, który opatentował sposób zaczesywania włosów dla osób mających łysy czubek głowy - tzw. pożyczki. Najpierw trzeba czesać w prawo, potem w lewo, a w końcu zakrywać łysinę. Z tym, że tajemnica wynalazku tkwi w długości poszczególnych partii włosów.
No dobrze, ale gdzie tu skandal? Otóż jury a-noblowskie pominęło niebywałe odkrycie z prawa podatkowego. Naukowcy - praktycy z Izby Skarbowej w Olsztynie obciążyli ob. Kopkę Leonardę, rencistkę, podatkiem w wysokości 10 tys. zł. Tytuł prawny, ustalony przez olsztyńskich urzędników, brzmi: "Podatek z tytułu nieotrzymanej rekompensaty za mienie zabużańskie". Ob. Kopka miała bowiem szczęście zostać wysiedloną spod Wilna w 45 roku. Tym samym stała się dziedziczką nie swojego - od półwiecza - gospodarstwa. Ba, tych dóbr nie widziała już 69 lat i nigdy nie starała się o ich odzyskanie.
Jednak olsztyńscy poborcy nie przewidują czegoś takiego, jak "nieotrzymanie nieistniejącego spadku" bądź "nieistniejącej rekompensaty nieistniejącego majątku". Gwoździem do renty ob. Kopki była bowiem uchwała Sejmu przyznającego zabużanom prawo do odszkodowania za utracone majątki. I od tego prawa ob. Leonarda Kopka płaci podatek. No, może nie tyle płaci, co Izba Skarbowa usiadła jej na 800-złotowej rencie.
Niestety, przedwczoraj Sąd Administracyjny w osobie sędziego Piskozuba Tadeusza uchylił decyzję olsztyńskiej skarbówki. Piskozub z uporem maniaka dowodził, jakoby absurdem było naliczenie podatku od nieistniejącego majątku! Na szczęście wyrok nie jest prawomocny. Będę wnosił o kasację.
A później odwołam się do Harvardu.
