Bunt. Sprawa Litwinienki
Bunt. Sprawa Litwinienki
Dokumentalny, Rosja, 2007, reż. Andriej Niekrasow, scen. Andriej Niekrasow, Olga Konskaya.
Były podpułkownik rosyjskich służb bezpieczeństwa zmarł w Londynie w listopadzie ubiegłego roku, bo został otruty radioaktywnym polonem. Rosyjski film dokumentalny "Bunt. Sprawa Litwinienki" od soboty emituje Multikino.
- To Władimir Putin zlecił zabójstwo Litwinienki. Federalna Służba Bezpieczeństwa je zorganizowała, a zajął się tym Andriej Ługowoj - twierdzi Borys Bierezowski, rosyjski oligarcha, kiedyś jeden z najpotężniejszych ludzi w Rosji. Dzisiaj jest on jednym z największych przeciwników prezydenta. Rosyjski miliarder przebywa na uchodźstwie w Londynie. Stamtąd finansuje oponentów władzy Władimira Putina. - Dwa fakty pokazują, że państwo rosyjskie maczało palce w tym morderstwie. Po pierwsze, użyta substancja: polon. Bez udziału państwa i tajnych służb nie można go wyprodukować, przetransportować ani użyć. Ta trucizna prowadzi prosto do Kremla. Po drugie: fakt, że państwo rosyjskie i Putin zajmują się tą sprawą. Nie pozwalają Ługowojowi swobodnie rozmawiać z Anglikami prowadzącymi śledztwo, manipulują mediami oskarżając o udział w tej zbrodni inne osoby. Na przykład mnie.
Weteran MUR-u
Aleksander Litwinienko był podpułkownikiem tajnych służb. Sprzeciwiał się polityce prowadzonej przez prezydenta Rosji, Władimira Putina. Pracował w kontrwywiadzie.
Za swoją działalność w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej dostał tytuł weterana MUR-u (Wydziału Kryminalnego milicji moskiewskiej). Potem został przeniesiony do najtajniejszego w kontrwywiadzie zarządu ds. rozpracowania organizacji przestępczych. Wkrótce ujawnił, że rząd kazał mu wykonywać okropne rozkazy, m.in. zamordować Borysa Bierezowskiego. W niewyjaśnionych okolicznościach Litwinienko trafił do aresztu. Gdy go opuścił, wyjechał z Rosji. W Wielkiej Brytanii uzyskał azyl polityczny.
Spowiedź Litwienienki
Aleksander Litwinienko w ciągu pięciu ostatnich lat swojego życia spędził sporo czasu z filmowcem Andriejem Niekrasowem. Wyjaśnił mu powody swojego sprzeciwu wobec rosyjskiego państwa policyjnego. Opowiadał, jak państwo powstało i rozwijało się przez ostatnią dekadę.
"Bunt. Sprawa Litwinienki" to dramatyczny dokument o byłym agencie tajnych służb, Aleksandrze Litwinience, zmarłym w Londynie po otrzymaniu śmiertelnej dawki radioaktywnego polonu. Film, nad którym prace rozpoczęły się jeszcze przed śmiercią Litwinienki, ujawnia tajemnice Kremla i metody działania wywiadu.
Litwinienko na łożu śmierci powiedział, że prezydent Putin planuje go zamordować. Zdjęcia umierającego Litwinienki w listopadzie 2006 roku obiegły cały świat. Litwinienko stał się legendą, symbolem walki z rosyjskim państwem policyjnym.
Zapiera dech
Na film składają się wypowiedzi samego Litwinienki, rozmowy z jego żoną, przyjaciółmi i z domniemanymi zabójcami. Obraz pokazuje świat, którego sceny zapierają dech w piersi. Andriej Niekrasow towarzyszył Litwinience. - Nakręcenie tego filmu było dla mnie osobistym katharsis, sposobem na poradzenie sobie z szokiem spowodowanym stratą przyjaciela, który zmarł na moich oczach - opowiada Niekrasow. - Aleksander to męczennik. Jego śmierć była kulminacją tego, do czego dążył przez całe życie: obudzić świat do walki przeciwko bezlitosnemu rosyjskiemu państwu policyjnemu. Ten film jest hołdem dla niego i innych, którzy zmarli walcząc o wolność w naszym kraju w ostatnich latach.
Reżyser stawia zarzuty Putinowi. Polityk stanowczo zaprzecza swojemu udziałowi w morderstwie Litwinienki. Obraz jednak podważa argumenty prezydenta i odsłania oblicze skorumpowanych urzędników z otoczenia prezydenta, a także sposób, w jaki zdobył władzę Putin.