Pacjent: - W Chojnicach nikt nie podnosi słuchawki

Jest nowy rok. To czas, kiedy więcej osób zaczyna myśleć, że trzeba byłoby się przebadać. Ze skierowaniami od lekarza pierwszego kontaktu próbują się zapisać do specjalisty lub na badanie. Próbują, bo telefonu w rejestracji szpitalnej nikt dotąd nie podniósł. Znamy trzy osoby, które od kilkunastu dni ponawiają takie próby z marnym skutkiem.

- Wiem z własnego doświadczenia, że zawsze z tym telefonicznym zapisywaniem się był problem i trzeba było trochę poświęcić czasu - mówi jedna z naszych rozmówczyń. - Teraz jednak sytuacja jeszcze się pogorszyła. Dzwonię już właściwie od grudnia ub.r. Teraz minął pierwszy miesiąc nowego roku, a mnie jeszcze nie udało się dodzwonić. A przecież im szybciej się zapiszę, tym lepiej, bo na wizytę i tak będę czekała miesiące.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Ja już przestałem wierzyć, że się uda mi tak zapisać - mówi blisko siedemdziesięcioletni mężczyzna. - Będę chyba jednak musiał sam pojechać do szpitala. To daleko, dla mnie stracony cały dzień. Nie mam jednak wyboru.

Wyjazd do Chojnic tylko po to, by się zapisać na wizytę czy badanie, to nie tylko strata czasu, ale i wydatek. O wyjaśnienia i komentarz poprosiliśmy Leszka Bonnę, dyrektora chojnickiego szpitala. - Dwa stanowiska są czynne i nic się nie zmieniło w obsadzie pań rejestratorek obsługujących rozmowy telefoniczne - taka odpowiedź nadeszła ze szpitala. - W dni powszednie dwie panie odbierają tylko telefony w godzinach od 8 do 15. Reasumując, nic się nie stało z rejestracją telefoniczną. Dalej działa jak do tej pory. Nie ma możliwości zatrudnienia kolejnych osób z prostej przyczyny braku finansowania ze strony NFZ.