Żeby było jasne: sondaż robili Niemcy i wzięło w nim udział 37 tysięcy respondentów z 40 krajów świata. Więc po raz pierwszy daleko w tyle zostawiliśmy europejskie potęgi oraz Amerykę. Po takiej informacji możemy śmiało czuć się obywatelami świata.
W sumie jednak i tak gołym okiem widać, jak się w Polsce z roku na rok poprawia. Weźmy choćby takie cygara. Za socjalizmu, mimo przyjaźni z Fidelem Castro, były u nas nieznane i kojarzyły się wyłącznie z imperialistami, obrzydliwymi bankierami i właścicielami pól naftowych. Poniekąd słusznie, ponieważ cygaro odegrało, np. niepoślednią rolę w życiu prezydenta USA Clintona i jego stosunkach - że się tak wyrażę - w polityce wewnętrznej wobec młodych Amerykanek.
Tymczasem rodowity Polak Wróbel Henio (b. prezes Orlenu i wieloletni przyjaciel Aleksandra Kwaśniewskiego) założył był Stowarzyszenie Koneserów Cygar i Whisky. I został jego honorowym prezesem. Ujawnił to podczas przesłuchań speckomisji młodziutki poseł Samoobrony Grzesik Andrzej, prosty chłop po wieczorówce rolniczej. Grzesik zarzucił Wróblowi, że polscy koneserzy byli w stanie w ciągu spotkania wypalić cygara za 1000 dolarów sztuka, nie licząc łychy po kilkaset dolków za flaszkę. Honorowy prezes SKCiW sprostował, że taki dymek kosztuje najwyżej 20 zielonych. I zaprosił na salony prostego chłopa Grzesika, taka to u nas demokracja. "Nie stać mnie" - odparował heroicznie przedstawiciel Samoobrony przed kamerami TV, wiedząc, że paliłby i pił za darmo.
I tu mnie zatkało.
W oświadczeniu majątkowym posła wyczytałem bowiem, że ma malutkie gospodarstwo rolne (119 ha), dwa domy, trzy traktory, dwa osobowe volkswageny, chlewnię, kombajny i sprzęt łącznej wartości 1,5 miliona złotych. A jak dobrze pójdzie prócz tego Grzesik skroi w tym roku z unijnych dopłat około 60 tys. zł plus poselskie apanaże i kilometrówkę - ok. 150 tys. zł. Dopiero w tym momencie oświeciło mnie, dlaczego Wróbel zapraszał chłopa na darmowe cygaro i bezpłatną whisky!
Można mieć wprawdzie do posła pewne zastrzeżenia towarzyskie (niezbyt wysokie urodzenie i nienadzwyczajne obycie) oraz edukacyjne (wieczorówka), ale przecież najważniejsze dziś to duży łeb do interesów. A tego koneserom cygar, whisky, hektarów, spółek skarbu państwa i rad nadzorczych - odmówić nie można.
Nie ukrywam wszakże, że dręczy mnie problem. Otóż poseł komisarz Grzesik Andrzej w swoim ostatnim oświadczeniu majątkowym wyznał, że do 119 hektarów i chlewni dopłacił w ubiegłym roku 10 tys. zł. Nie, ja oczywiście rozumiem, że gros członków Stowarzyszenia Koneserów Cygar i Whisky zarządza mocno podupadłym i niedochodowym majątkiem z udziałem skarbu państwa, ale przecież hektary są Grzesika, najwyżej z udziałem małżonki. Zapytałem przeto specjalistów, po jaką cholerę poseł kupował tyle hektarów, skoro do nich musi później dopłacać, nie licząc roboty głupiego?! Przeczy to słynnemu chłopskiemu rozumowi, sprytowi i jego pazerności. Fachowcy byli zdumieni: trzeba być nie lada specem, żeby do takiego majątku dopłacać. Więc ktoś tu pali.
I bynajmniej nie cygaro.
**
