Bydgoszcz i okolice były wolne od niemieckich okupantów już dwa tygodnie, gdy do Osowej Góry zapędził się specjalny oddział wroga. Jego celem było zniszczenie supertajnego zakładu - tzw. Muny, który był usytuawany w lasach między wsią a Bydgoszczą (na północ od dzisiejszej ul. Grunwaldzkiej). W czasie okupacji niemieccy inżynierowie pracowali tu w tajemnicy nad nową bronią.
Ten dzień wspomina Zbigniew Raszewski w "Pamiętniku gapia". - Gdy w mieście byli już Rosjanie, przedarł się do Osowej Góry spoza miasta jakiś oddział niemiecki i wysadził w powietrze tajną część Muny. Pamiętam bardzo dobrze panikę, która wybuchła wtedy w mieście. Niektórzy mieszkańcy zwijali i niszczyli biało-czerwone flagi; z doświadczenia wiedzieli, że Niemcy najbardziej nieobliczalni bywają przy wchodzeniu do miasta. Epizod ten bywa bałamutnie opisywany; mówi się o "doborowej dywizjii SS", która uderzyła z Piły, żeby odbić miasto. To śmieszne opowiastki. Faktem niezbitym jest, że jakiś oddzial niemiecki specjalnie fatygował się wysadzeniem tajnej Muny, co może potwierdzić przypuszczenie o wyjątkowym charakterze składanych tam materiałów. Tajna Muna była przypuszczalnie najbardziej tajemniczym obiektem na terenie naszego miasta.
Panika szła od Muny
(no)

Jedna z ostatnich pozostałości po Munie - resztki rampy kolejowej niedaleko ul. Grunwaldzkiej.
Wybuchy spod Osowej Góry wywołały ogromną panikę w Bydgoszczy w nocy z 7 na 8 lutego 1945 r. Mieszkańcy byli pewni, że Niemcy wracają do miasta.