Do tej pory odwiedzał Polskę podczas wakacji bądź zgrupowań reprezentacji. Zadebiutował w niej bowiem sześć lat wcześniej, niż w polskiej lidze.
Wybitni rodzice
Przyjeżdżał z Francji, dokąd wyjechał wraz z rodzicami, gdy miał roczek. Jego mama - Bożena Storożyńska w latach 70. i 80., była jedną z czołowych koszykarek Europy. Ojciec Tomasz to były gracz ŁKS i Legii Warszawa.
- Oni dają mi największą moc. Od małego kształtowali mnie jako koszykarza. I za to im dziękuję. To z ich zdaniem liczę się najbardziej. Nie tylko wytykają mi błędy, ale też chwalą. Kiedyś miałem marzenie, aby dojść do poziomu reprezentowanego przez mamę. Ale niestety jest to niemożliwe - mówi skrzydłowy Sportino. - Mama była po prostu wybitna. Podobnie zresztą, jak ojciec, który miał niesamowitą łatwość zdobywania punktów.
Jako 14-latek występował w JDA Dijon. Po przejściu kilku juniorskich kategorii, zasilił skład seniorskiego zespołu. Jego trenerem był wówczas Chris Singleton, który jednak nie stawial na młodych graczy. Dlatego jako 20-latek Storożyński zdecydował się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych.
Pod okiem Knighta
Za oceanem przed dwa pierwsze lata grał w Dodge. Za namową znanego szkoleniowca Bobbego Knighta przeniósł się do prowadzonego przez niego Texas Tech.
- Pobyt w Stanach to była genialna przygoda - przyznaje. - Zajęcia u tego szkoleniowca bardzo dużo mi dały. Teraz mówi się, że coach Knight to legendarny amerykański trener, a ja miałem z nim styczność codziennie przez dwa lata. Może kiedyś, uda mi się go ściągnąć do Europy?
Po powrocie do Francji znalazł angaż w drugoligowym Brest. Grał tam przez pół roku, otrzymał nagrodę MVP pierwszej rundy sezonu zasadniczego, po czym przeniósł się drużyny włoskiej ekstraklasy - Air Avellino.
- Teraz żałuję tamtej decyzji. Mogłem wtedy zostać we Francji - zaznacza koszykarz. - Avellino znajdowało się w kiepskiej sytuacji. Ostatecznie jednak udało nam się utrzymać. Cieszę się tylko z tego, że na parkiecie miałem możliwość rywalizowania przeciwko wybitnym zawodnikom. Mój pierwszy występ przypadł przeciwko Virtusowi Rzym, a ja miałem kryć Carltona Myersa. To był dla mnie szok. Moim kolegą w Air był Arijan Komazec.
Słynni znajomi
Oprócz słynnych koszykarzy, jak właśnie Komazec, dobrymi znajomymi Storożyńskiego są takż ebyli piłkarze AJ Auxerre: Andrzej Szarmach, Paweł Janas, Waldemar Matysik czy Andrzej Zgutczyński.
- Mieszkaliśmy jakieś 500 metrów od stadionu Auxerre, więc Polacy, którzy grali w tym klubie, byli częstymi gośćmi w naszym domu. To też było dla mnie duże przeżycie. Oglądałem ich mecze, czy to na trybunach, czy w telewizji, a za chwilę razem rozmawialiśmy przy herbacie - wspomina skrzydłowy.
Muzyczna pasja
- To pasja do końca życia - podkreśla. - Słucham praktycznie wszystkiego, różnych gatunków muzyki: reggae, blues, rock, oraz różnych zespołów i artystów: Bob Marley, The Beatles, The Rolling Stones, czy AC/DC. Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać.
Do kraju wrócił latem ubiegłego roku. Podpisał kontrakt z Asseco Prokomem, ale występował w pierwszoligowych rezerwach. W styczniu zdecydował się na przejście do Sportino.