Pieniądze od lat największe emocje wywołują w afrykańskich drużynach, choć spora grupa ich piłkarzy gra za solidne gaże w europejskich klubach. W czasie mundialu z powodu zaległości finansowych federacji strajkowali piłkarze Nigerii. Z kolei drużyna Kamerunu na turniej do Brazylii przyleciał z 12-godzinnym opóźnieniem. Powód? Targi o premię.
Początkowo piłkarzom zaproponowano premię w wysokości 76 tysięcy euro na głowę. Po nocnych negocjacjach podwyższono ją o 22 tysięcy euro. To w sumie już teraz bez znaczenia, bo Kameruńczycy Brazylii zostali jedną z najgorszych ekip, a dodatkowego wstydu przysporzyły im szarpaniny między piłkarzami na boisku.
Jeszcze większym oryginałem okazał się prezydent Ghany, który przed decydującym meczem swojej drużyny wysłał samolotem 3 mln dolarów dodatkowej premii. Dlaczego w ten sposób? - Przelewy nie są praktykowane w jego kraju, zawsze przekazuje się gotówkę - wyjaśniał rozbrajająco trener Kwesi Appiah. Dodatkowa motywacja nie pomogła, Ghana przegrała z Portuaglią i odpadła z turnieju.
Potrafią się dzielić
Nie brak jednak na mundialu filantropów. Ze swoich premii zrezygnowali piłkarze Algierii i Grecji. - Pieniądze zostaną przekazane ludziom ze Strefy Gazy, którzy ich bardziej potrzebują niż my - powiedział 26-letni Islam Slimani, który w brazylijskim mundialu strzelił dwie bramki dla Algierii.
Z kolei Grecy poprosili w liście do rządu o przeznaczanie tych pieniędzy na budowę centrum treningowego. "Nie chcemy dodatkowych pieniędzy czy nagród. Gramy dla Grecji i jej obywateli. Chcielibyśmy tylko, abyście wsparli nasze wysiłki związane z budową centrum sportowego, które byłoby siedzibą piłkarskiej reprezentacji" - napisali zawodnicy w liście.
Mistrzowie lecą w kosmos
A jak kuszą piłkarzy najlepsze federacje? Najbardziej hojna była federacja hiszpańska (czyżby czuła pismo nosem?). 720 tysięcy euro - taką premię miał dostać każdy piłkarz z tego kraju za obronę tytułu mistrza świata w Brazylii.
Z kolei Niemcy dopiero teraz zaczynają zarabiać. Piłkarze mogli liczyć na premie w mistrzostwach świata dopiero po awansie do ćwierćfinału. Teraz każdy z nich otrzyma po 50 tys. euro, a za triumf w całej imprezie zarobią po 300 tys. euro.
Nie tylko pieniądze są w grze. Holendrzy mają dodatkową motywację. Ewentualne zdobycie przez nich mistrzostwa świata będzie nagrodzone nie tylko premiami finansowymi, ale także - jak zapowiedziała jedna z firm - turystycznym lotem w kosmos.
Dodajmy, że najlepsze federacje mają z czego płacić, bo zgarną gigantyczne premie od FIFA. Za sam awans do turnieju finałowego każda z drużyn zainkasowała 8,5 mln dolarów. Za wyjście z grupy płaci się 9 mln dol., za odpadnięcie w ćwierćfinale - już 14 mln dol. Trzecie miejsce to 20 mln dol., a mistrzostwo świata jest warte w Brazylii aż 35 mln dol. premii.