Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijany radny jedzie

Małgorzata Oberlan
Jedzie po pijanemu, uderza w policjanta, ucieka z miejsca wypadku, zapada na ciężką chorobę, składa kosmiczne zeznania. Autorem spektaklu jest radny Łachmański.

     Brodnica, wieczór 31 października 2001. Konsumujący od południa alkohol radni powiatowi kończą imprezę. Pijani Jerzy H. i Zbigniew Łachmański ładują się do malucha. Za kółkiem siada Łachmański. Przy wjeździe do miasta policyjny patrol kontroluje ciężarówkę: Andrzej Kłosowski pochyla się z tyłu auta, jego partner przyświeca latarką. Nagle mały fiat z impetem uderza w Kłosowskiego i wbija go pod naczepę. - Jeszcze metr, a z człowieka nic by nie zostało - powie potem nadkom. Stanisław Bojar, rzecznik brodnickiej KPP.
     Bezradni i zaradni
     
H. zostają na czole blizny, Zbigniewowi Łachmańskiemu potłuczenia głowy. 30-letni policjant w lutym dopiero stanął pierwszy raz o kulach. Radny powiedział "przepraszam" jeszcze w szpitalu. - Kiedy mnie operowali w Bydgoszczy, wydzwaniał do żony. Ale przestał. Wie, że nie chcę go słyszeć - cicho mówi Kłosowski. Ma wyrwę w życiorysie, 2,5-letnie dziecko i żonę, która wszystko dzielnie znosiła. Do czasu, bo teraz sama potrzebuje pomocy.
     Łachmański zamyka się w domu. Zwolnienie chorobowe dostarcza do szkoły (jest wuefistą), policji, do prokuratury i Biura Rady Powiatu. Niezdolny do składania zeznań, skutecznie opóźnia czynności procesowe. - Osobowość niedojrzała - stwierdza psycholog (personalia do wiad. red.) Ponieważ ordynacja wyborcza przewiduje wygaśnięcie mandatu dopiero po wyroku skazującym sądu, Łachmański pobiera regularnie "dietę nieobecnego na sesji". Co miesiąc bierze do kieszeni 50 proc. z 667 zł brutto. - Namawiałem pana Łachmańskiego do złożenia mandatu, ale bez skutku. Jako Rada jesteśmy bezradni - wzdycha Julian Gołębiewski, przewodniczący Rady Powiatu.
     Szach-mat
     
Policja i prokuratura zostają zaszachowane. Łachmański zapada na ciężką depresję, uwiarygadnianą zaświadczeniami miejscowego lekarza. Kiedy Janusz Klinicki, prokurator rejonowy, odchodzi na długi urlop, jego fotel zajmuje prokurator Małgorzata Piotraszewska z Grudziądza. Powołuje zespół ekspertów do zbadania stanu zdrowia Łachmańskiego. Psychiatra z Nowego Miasta orzeka: "zdolny do uczestnictwa w czynnościach procesowych". Doktorzy rzucą mediom tylko dwa terminy niemedyczne: "tajemnica lekarska" i "ochrona danych osobowych".
     Czy postawa lekarza, który wystawiał zaświadczenia Łachmańskiemu, będzie oceniona? - Proszę pani, to są sprawy bez szans. Z doświadczenia to wiem - wprost mówi Piotraszewska. - Szczególnie w psychiatrii. Tu granica między stanem zdrowia i choroby jest tak niewyraźna, że nie podejmowałabym się wikłania w tego typu sprawę.
     Sny Zbigniewa Łachmańskiego
     
Kiedy adwokat Ewa Strzelczyk z Torunia składa w brodnickiej komendzie oświadczenie swojego klienta, policjanci wiją się ze śmiechu. Podobny ubaw mają w prokuraturze. Dopiero później przychodzi złość. Złość, bo po trzech miesiącach... radnemu wraca pamięć. - Przypomniało mu się, że kwadrans przed wypadkiem napadli go w bramie... zbójcy - nie kryje ironii Piotraszewska. - Dlatego, choć czekał na mającą odwieźć go do domu żonę, w stanie "wyższej konieczności" siadł za kółkiem. Uciekał przed napastnikami. No, miał człowiek dużo czasu na wymyślenie takiej fabuły. Tyle leżenia w łóżku, nudy.... Prokuratura odrzuca poamnezyjne zeznania Łachmańskiego i nie wszczyna dochodzenia w sprawie "zbójców". Pod koniec lutego kieruje do sądu akt oskarżenia: umyślne spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwym.
     Niech prawo znaczy prawo
     
Policjanci zachowują milczenie. Oficjalnie, bo wewnątrz komendy wrze. - Każdy ma prawo popełnić błąd, ale powinien za niego odpowiedzieć - dyplomatycznie zaczyna rzecznik Bojar. Pod koniec rozmowy: - W końcu, czy ja mu wódkę nalewałem, zmuszałem do siadania za kierownicą?!
     Zbigniew Łachmański, gdy słyszy "Gazeta Pomorska..." rzuca słuchawkę. Radny H. szybko wrócił do formy. Prowadzi swoje Biuro Geodezyjne, uczestniczy w sesjach, gra w piłkę z komendantem policji (Łachmański i Kłosowski też kiedyś grali). Pyta: - A co, ja sam tego dnia byłem pijany? Nie będzie komentował zachowania kolegi. - Kwestie mandatu i diety określają przepisy. Wyznaję zasadę "niech prawo znaczy prawo". Pytam, jak on zachowałby się na miejscu Łachmańskiego. - Ja nie mam problemów z alkoholem - ucina.
     Dlaczego?
     
Dlaczego sprawa Łachmańskiego ruszyła z martwego punktu w czasie, gdy obowiązki prokuratora rejonowego Janusza Klinickiego przejęła okresowo Małgorzata Piotraszewska? Z Klinickim skontaktować się nie można nawet telefonicznie, nie wiadomo też, dlaczego obecnie nie pracuje.- Nie jest na urlopie - mówi Piotraszewska. - Jest na urlopie - mówi prokurator Urszula Osiecka z Prokuratury Okręgowej w Toruniu. - Wypoczynkowym, długim, ponieważ miał sporo zaległego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska