Otóż, drogi Panie, obserwatorem to może Pan i jest, ale bardzo nieuważnym. Odsyłam choćby na strony internetowe regionalnego SLD, na których bili we mnie jak w bęben za "prawicową krytykę" ich uczciwej partii. Ale to na marginesie. Natomiast co do Józefa Piłsudskiego, to się zgadzamy - Marszałek był istotnie największym Polakiem XX wieku. Tyle że czytając tekst o nim, Pan po prostu go nie zrozumiał. Bo naprawdę była to rzecz o nieudanej "Rewolucji Moralnej" po zamachu majowym. Nieudanej, gdyż moralności nie da się odgórnie zadekretować, podobnie jak uczciwości politycznej.
Natomiast co do Prawa i Sprawiedliwości oraz jego ojców założycieli braci Kaczyńskich - ma Pan rację. Nie ufam im, nie wierzę, że potrafią mądrze rządzić i obawiam się chaosu w kraju. A jeśli się mylę, z prawdziwie patriotyczną przyjemnością zjem za cztery lata ten felieton. Pyta mnie Pan, do czego właściwie zmierzam swą pisaniną?
Otóż nie chciałbym, aby w Polsce zapanowała moherowa moralność, a są już tego bardzo wyraźne objawy. To taka moralność, która pozwala prezydentowi-elektowi lecieć na sycylijskie wakacje rządowym odrzutowcem, podczas gdy dwa tygodnie wcześniej mówił o arogancji władzy i tanim państwie. To taka moralność, która zabrania szkolnemu kabaretowi z Ełku parodiować o. Rydzyka. Uczniowie muszą się teraz tłumaczyć księdzu katechecie, a dyrektor szkoły Krzysztof - nomen omen - Piłat trafił na dywanik warmińskiego kuratora! Ma więc młodzież piękną lekcję moherowej moralności.
Chcę, by w Polsce nadal dozwolona była metoda zapładniania in vitro, by usuwano ciąże pochodzące z gwałtu, a homoseksualiści mogli demonstrować gdzie i kiedy chcą. Odmawianie im praw jest przykładem moherowej właśnie moralności. Policyjną pałką próbuje się wyznaczać, jakie zachowania są normalne, a jakie grzeszne. Chłopcy z Młodzieży Wszechpolskiej, którzy wyrzucają prawą dłoń w faszystowskim pozdrowieniu, są stokroć groźniejsi od kilku tysięcy gejów na Marszałkowskiej. A czyż to nie moherowa moralność kazała tłumaczyć jakiemuś idiocie z MW, że to nie było faszystowskie dzień dobry, tylko... wołanie kelnera? Niedawno rozmawiałem z posłem PiS, który w przypływie szczerości nie ukrywał, że partia musi mieć wpływ na media. Po to, żeby były obiektywne. Jak Radio Maryja. Bo to PiS po wyborach ustala normy obiektywizmu. Takiej Polski nie chcę.
I zapraszam: lustrujcie mnie, chłopaki.