Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Głowacki mierzy wysoko. Ostatnio dostał "Orła"

Rozmawiała Renata Kudeł
Aktor  jest też laureatem nagrody im. Zbyszka Cybulskiego
Aktor jest też laureatem nagrody im. Zbyszka Cybulskiego Fot. Marcin Jaworski
Rozmowa z Piotrem Głowackim, aktorem, laureatem "Orła" za drugoplanową rolę w filmie "Bogowie". .

Czytelnicy Gazety Pomorskiej przyznali panu tytuł "Gwiazdy Jutra". To było w 2007 roku. Czy to symboliczne jutro nadeszło? Czuje się pan u progu kariery, czy może już przekroczył pan Rubikon?
To jedna z najprzyjemniejszych nagród jakie otrzymałem, bo od moich najbliższych widzów. Przyjemna także dlatego, że jest wiecznie aktualna, bowiem jeśli pomyśleć, że jutro nie nadchodzi nigdy, bo dziś zawsze jest dziś, to być gwiazdą jutro oznacza ciągłe wyzwanie, spokojną pracę i ratunek przed przemijaniem.

Mówi pan o przemijaniu, ale ja proponuję powrót do wspomnień . Redecz Wielki... miejsce, w którym spędził pan dzieciństwo. Jakie obrazy przywołuje pamięć?
Lubię teorię, opisującą okres pierwszych siedmiu lat życia człowieka jako czas, kiedy dziecko sądząc, że jest wszystkim, co je otacza, powoli zaczyna identyfikować siebie jako osobny byt, ze swoim konkretnym ciałem, rodziną, światem wyobrażeń, w końcu wolą. Patrząc w ten sposób jestem zbudowany z Redcza, z ludzi, którzy mnie wtedy otaczali, zapachu fiołków rosnących przy szkolnym żywopłocie, smaku koszteli z sadu na kolonii, czereśni przy drodze do Lubrańca, ucieranych lodów waniliowych w rynku, czy waty cukrowej z odpustu. Dzieciństwo w Redczu to czas kiedy cały świat miałem w zasięgu wzroku i nie budził on żadnych zagrożeń.

Czytaj: Tę nagrodę przyznali mi najbliżsi z widzów

Czy decyzja, aby zostać aktorem już wówczas w panu dojrzewała? Czy stało się to dopiero po przenosinach do Torunia?
Odkąd pamiętam bawiłem się w teatr. Czy to mówiąc wierszyki na rodzinnych uroczystościach, czy to wymyślając "spektakle" z kuzynami , czy występując na szkolnych akademiach lub imprezach. Pierwszym moim publicznym występem scenicznym , można powiedzieć debiutem, było zaśpiewanie w duecie z moją przyjaciółką Asią piosenki "Daj mi tę noc" zespołu Bolter podczas choinkowej zabawy w szkole w Redczu. Mieliśmy wtedy po trzy lata.

Zanim został pan aktorem, studiował prawo w Toruniu. Zagrał pan kiedyś prawnika?
Grałem już prawnika, kilka razy policjanta, ale również więźniów, za każdym razem znajomość prawa była przydatna. Jednak studia prawnicze nauczyły mnie jeszcze czegoś bardziej uniwersalnego, przyglądania się życiu moich postaci pod kątem faktów, czynów oraz wewnętrznych intencji i motywów, ta dwoistość życia to podstawa dramatu większości bohaterów filmowych.

Jak przygotowywał się pan do roli asystenta dr Religi?
Dwutorowo. Pierwszą sprawą było poznanie profesora Mariana Zembali, przyglądałem się jego zwyczajom, nawykom, sposobowi poruszania, mówienia, ale wszystko w taki sposób by spróbować wyciągnąć z tego rodzaj esencji, który może stać się bazą dla postaci filmowej. Drugą była kwestia zawodu kardiochirurga. Profesor zaprosił mnie do kliniki w Zabrzu, przedstawił swojemu zespołowi i zespół zaczął mnie szkolić: specjalistyczne nazewnictwo, zasady zachowania na bloku, rozpoznawanie stanu pacjenta... Moim zadaniem było zbudować postać Mariana Zembali , człowieka, który jest również jednym z najlepszych kardiochirurgów, współautorem sukcesu polskiego programu przeszczepu serca.

Jakie ma pan priorytety jako wiceprezes ZASP-u?
Przede wszystkim koncentruję się na wewnętrznej organizacji naszego związku, chciałbym żeby ZASP był tak żywotnym stowarzyszeniem jak choćby przed 35 laty, na równi reprezentującym wszystkie pokolenia artystów.

Wraca pan czasem na Kujawy?
Przyjeżdżam tu do rodziców, babci, cioć i wujków, kuzynów kiedy tylko mogę. Otrzymałem niedawno bardzo miłe zaproszenie do Lubrańca, do ośrodka kultury, gdzie opowiem o swoim zawodzie, także o moim najnowszym filmie, wchodzącym na ekrany 27 lutego, pt. "Discopolo". Bardzo liczę na to, że spotkam dawno niewidzianych znajomych. Do zobaczenia pod koniec marca! a

Redecz Wielki... miejsce, w którym spędził pan dzieciństwo. Jakie przywołuje wspomnienia?
Lubię teorię, opisującą okres pierwszych 7 lat życia człowieka jako czas kiedy dziecko sądząc, że jest wszystkim co je otacza, powoli zaczyna identyfikować siebie jako osobny byt ze swoim konkretnym ciałem, rodziną, światem wyobrażeń, w końcu wolą. Patrząc w ten sposób jestem zbudowany z Redcza, z ludzi, którzy mnie wtedy otaczali, zapachu fiołków rosnących przy szkolnym żywopłocie, smaku koszteli z sadu na kolonii, czereśni przy drodze do Lubrańca, ucieranych lodów waniliowych w rynku, czy waty cukrowej z odpustu. Dzieciństwo w Redczu to czas kiedy cały świat miałem w zasięgu wzroku i nie budził on żadnych zagrożeń.

Czy decyzja, aby zostać aktorem już wówczas w panu dojrzewała?Czy stało się to dopiero w Toruniu?
Odkąd pamiętam bawiłem się w teatr. Czy to mówiąc wierszyki na rodzinnych uroczystościach, czy to wymyślając "spektakle" z kuzynami , czy występując na szkolnych akademiach czy imprezach. Pierwszym moim publicznym występem scenicznym , można powiedzieć debiutem, było zaśpiewanie w duecie z moją przyjaciółką Asią piosenki "Daj mi tę noc" zespołu Bolter podczas choinkowej zabawy w szkole w Redczu. Mieliśmy wtedy po trzy lata.
Studiował pan prawo w Toruniu, czy wiedza np. o sądowych procedurach przydała się panu w pracy aktorskiej?Zagrał pan kiedyś prawnika?
Grałem już prawnika, kilka razy policjanta, ale również więźniów, za każdym razem znajomość prawa była przydatna. Jednak studia prawnicze nauczyły mnie jeszcze czegoś bardziej uniwersalnego, przyglądania się życiu moich postaci pod kątem faktów, czynów oraz wewnętrznych intencji i motywów, ta dwoistość życia to podstawa dramatu większości bohaterów filmowych.

Rola w filmie lub w teatrze, która była dla pana szczególnie ważna. Jeśli tak, to dlaczego?
Każda rola to inna chwila w moim życiu i przez to choćby każda jest równoważna i równie ciekawa, do tego jest jeszcze pewna kwestia magiczna: jeśli postaci to choćby przez chwilę żyjący ludzie to każda dla siebie jest najważniejsza, a ja nie mogę im tego odbierać tworząc jakikolwiek ranking moich upodobań.

Jak przygotowywał się pan do roli asystenta dr Religi?
Dwutorowo. Pierwszą sprawą było poznanie profesora Mariana Zembali, przyglądałem się jego zwyczajom, nawykom, sposobowi poruszania, mówienia, ale wszystko w taki sposób by spróbować wyciągnąć z tego rodzaj esencji, który może stać się bazą dla postaci filmowej. Drugą była kwestia zawodu kardiochirurga. Profesor zaprosił mnie do kliniki w Zabrzu, przedstawił swojemu zespołowi i zespół zaczął mnie szkolić: specjalistyczne nazewnictwo, zasady zachowania na bloku, rozpoznawanie stanu pacjenta, charakterystyczne sposoby badania, używanie narzędzi, szycie , piłowanie, krojenie. Moim zadaniem było zbudować postać Mariana Zembali człowieka, który jest również jednym z najlepszych kardiochirurgów, współautorem sukcesu polskiego programu przeszczepu serca.

Jakie znaczenia dla młodego aktora ma nagroda im. Zbyszka Cybulskiego?
Matematycznie rzecz biorąc: można ją dostać tylko raz, tylko do 35 roku życia i co roku jest tylko jedna statuetka. Jeśli dodać do tego listę aktorów, którzy już zostali uhonorowani tą nagrodą to bez wątpienia okazuje się , że jest to wyróżnienie z rodzaju niezwykłych, tak jak niezwykły był jej patron i niezwykła jest sama statuetka stworzona przez moim zdaniem jednego z najwybitniejszych polskich artystów Pawła Althamera. To olbrzymia radość mieć ją w domu jako dowód uznania tak godnej kapituły i jury.

Czerwony dywan, ścianka...Pan i pańska żona, Agnieszka, również aktorka, jesteście często w błysku fleszy. Lubi pan ten błysk?
Ten błysk jest elementem naszej pracy, wychodzimy na czerwony dywan czy ścianki w związku z premierami naszych filmów. Premiera to ciekawa chwila, z jednej strony święto radości z ukończonej pracy, do której w końcu możemy zaprosić widzów, z drugiej jednak stres związany z tym zaproszeniem, niewiadoma reakcji. Tak też smakują flesze, są symbolem uwagi w którą wchodzimy, uwagi , która grzeje jeśli jest przychylna, ale potrafi zmrozić gdy nie ma w niej akceptacji.
Zdarza się panu czytać wpisy w internecie, dotyczące pana?
Tak, internetowe fora są wirtualnym odpowiednikiem spotkania z widzami choćby po projekcji filmu. Wchodząc w sferę publicznej uwagi, tworząc, wypowiadając się, chcę się skomunikować z widzami i liczę na odbiór i odpowiedź. Internet jest naturalną przestrzenią dla wypowiedzi widzów, która jest dla mnie ważna, dlatego nie odbieram sobie szansy poznania zdania ludzi dla których pracuję
.
Czy ma pan jakieś priorytety, które będzie pan realizował jako wiceprezes ZASP?
Przede wszystkim koncentruję się na wewnętrznej organizacji naszego związku, chciałbym żeby ZASP był tak żywotnym stowarzyszeniem jak choćby przed 35 laty, na równi reprezentującym wszystkie pokolenia artystów wykonawców. Dziś najbardziej "niedoreprezentowaną" grupą w Związku są artyści do 35 roku życia, a w drugiej kolejności ci między 35 a 50, dlatego problemy przeważającej w jego szeregach grupy artystów 50+ znajdują się w centrum jego zainteresowania, a przecież każda grupa wiekowa ma swoje problemy, priorytety i wizję przyszłości. Praca nad zrównoważonym rozwojem ZASP-u to mój priorytet..

I ostatnie pytanie o powroty na Kujawy , jak często pan tu bywa?
Przyjeżdżam tu do rodziców, babci, cioć i wujków, kuzynów.. kiedy tylko mogę. W najblizszym czasie będę miał jeszcze dodatkowa okazję, otrzymałem bardzo miłe zaproszenie do Lubrańca na spotkanie w Gminnym Ośrodku Kultury. Zostałem zaproszony jako aktor, żeby opowiedzieć o moim zawodzie, bezpośrednią okazją do rozmowy będzie film "Discopolo", na który serdecznie zapraszam. Ale dla mnie to spotkanie jest przede wszystkim nadzieją na spotkanie dawno niewidzianych znajomych. Do zobaczenia w Lubrańcu 26 marca.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska