To zdarzyło się na ulicy Towarowej we Włocławku. Zgłoszenie o leżącym na chodniku zakrwawionym mężczyźnie odebrała straż miejska. Wezwano pogotowie ratunkowe.
Karetka zabrała leżącego na ulicy do szpitala. Niestety, dwie godziny po przewiezieniu mężczyzna zmarł. Wszystko wskazywało na to, że wcześniej został pobity.
Więcej wiadomości z Włocławka na www.pomorska.pl/wloclawek.
Dochodzenie rozpoczęła policja. Wykorzystany został m.in. pies tropiący. - Pies po śladach doprowadził do meliny przy ul. Łęgskiej - mówi starszy aspirant Krzysztof Jastrzębski z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Funkcjonariusze zastali w melinie trzech pijanych mężczyzn. Najpierw twierdzili oni, że nie znają pobitego. Ale potem przyznali, że to ich znajomy. Ale zaprzeczali, że brali udział w jego pobiciu.
Zatrzymani w melinie mężczyźni trafili do policyjnego aresztu. Ponieważ byli pijani, przesłuchania rozpoczęły się dopiero, gdy wytrzeźwieli.
Po przesłuchaniu dwóch z nich zostało zwolnionych. W policyjnym areszcie pozostał tylko 36-latek, który przyznał się do pobicia. Następnego dnia dołączył do niego jeszcze jeden zatrzymany mieszkaniec Włocławka - 46-latek, ale ten zaprzecza jakoby bił.
Na podstawie materiału dowodowego, który zgromadzili policjanci, obaj zatrzymani usłyszeli jednak zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym.
Decyzją włocławskiego sądu podejrzani zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Za przestępstwo to grozi im do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Dlaczego 55-latek został śmiertelnie pobity? Z dotychczasowych ustaleń wynika, że poszło o telefon komórkowy, który miał zabrać jednemu z podejrzanych. Tak nie było, ale podejrzani uważali, że 55-latek miał związek z zaginięciem telefonu. Zaczęło się od zwykłej sprzeczki. Skończyło tragicznie.
Czytaj e-wydanie »