Na kurs Arrivy 20 maja o g. 23.12 stawiło się na bydgoskim dworcu sporo podróżnych. To ostatni pociąg ze stolicy województwa, więc wielu pasażerów zabrało się nim do domu. Radość, że szynobus ruszył punktualnie, wkrótce zgasił nagły postój w szczerym polu.
- Dlaczego nie jedziemy? pytali pasażerowie.
- Pojazd nam się zapalił i nie możemy kontynuować podróży - wyjaśnili konduktorzy.
Za oknami - mrok. W środku nocy, na pustkowiu trzeba było czekać na pomoc. Ta miała nadejść z Grudziądza.
- Za 40 minut przyjedzie pojazd, który nas doholuje do celu - uspokajali konduktorzy. - Uzbrójmy się w cierpliwość.
Ta zaczęła wyczerpywać się dość szybko. Żeby dać upust narastającej nerwowości podróżnych , konduktorka zgodziła się na... zapalenie przez nich papierosów. W... pociągu.
- Ale w otwartych drzwiach, by dym szedł poza wagon - zaznaczyła.
Pasażerowie puszczali więc "dymka" w drzwiach, tuż obok tabliczki "zakaz palenia". Niektórzy zaryzykowali wyjście na zewnątrz. Zniknęli w czeluściach mroku, a później z niemałym trudem wdrapywali się po schodach do pociągu.
Niepalący nie wytrzymali: - Proszę zamknąć drzwi, jest zimno i cuchnie dymem!
Inni nie tracili humoru. - Ja tam mogę czekać. Mam bilet ważny do 6 rano! - mówił mężczyzna. Gruchnął śmiech. Wielu dzwoniło z komórek do domów. - Gdzie jestem? W polu albo w lesie. W pociągu, który się zapalił czy coś. Nie wiem, kiedy ruszy- mówili do bliskich.
Czytaj: Zamiast pociągów będą kursować autobusy. Powodem jest remont torowiska
Dwie godziny opóźnienia
Minęło 40 minut a pociąg nadal stał.
- Już jedzie z Grudziądza, lada moment będzie! - pocieszali konduktorzy.
Pomoc przybyła z dużym poślizgiem. Pociąg ze zmęczonymi pasażerami dojechał do Grudziądza o godz. 2.30!
Dwie godziny po czasie.
Joanna Parzniewska, rzeczniczka Arrivy wyjaśnia: - Pociąg nie palił się żywym ogniem, tylko było czuć mocny swąd spalenizny przy kołach. To było zatarcie. Pociąg nie mógł dalej jechać. Wybrano najbardziej optymalne w tych warunkach rozwiązanie: dotarcie do Grudziądza linią kolejową, a nie podstawionym autobusem. Po ciemku, w nieznanym terenie, z bagażem ludziom trudno byłoby przejść.
Czytaj e-wydanie »