Poczta ma kłopoty finansowe. To żadna nowość. Dotychczasowe próby naprawienia sytuacji przedsiębiorstwa zatrudniającego ponad 100 tys. osób nie przyniosły oczekiwanych skutków. Dlatego zapadła decyzja o bardziej drastycznych krokach, mających pomóc w zbilansowaniu budżetu. Najważniejszy z nich wiąże się z redukcją etatów. - Obejmie ona wyłącznie pracowników administracyjnych - zapewnia Dorota Niklewicz, regionalny rzecznik prasowy Poczty Polskiej. - W planie naprawczym nie ma mowy o jakichkolwiek zwolnieniach w grupie eksploatacyjnej, czyli wśród listonoszy i osób pracujących przy okienku.
Powstanie czarna lista
Wiadomo, że ruchy kadrowe zaplanowano w: Bydgoszczy, Toruniu, Włocławku, Inowrocławiu, Grudziądzu oraz powiatach: nakielskim, świeckim i włocławskim. Jak przekłada się to na liczby? - Nie umiem jeszcze powiedzieć - przyznaje rzeczniczka. - Trwają analizy. Mają odpowiedzieć na pytanie, gdzie - bez zaburzania prawidłowej pracy - można zredukować etaty?
Nie jest też jasne, co będzie brane pod uwagę przy konstruowaniu czarnej listy. Czy większe szanse na zostanie w firmie mają osoby, którym do emerytury zostało np. pięć lat, czy też młodzi, wykształceni z pięcioletnim stażem? Okaże się to już za kilka tygodni.
Pierwsze wymówienia mają być gotowe na początku kwietnia, ostatnie w listopadzie. To oznacza, że widmo utraty posady będzie wisieć nad pocztowcami niemal przez cały rok.
To nie jedyny pomysł na oszczędności. Z pewnością z nadejściem wiosny znikną z mapy województwa niektóre małe, wiejskie urzędy. W ich miejsce pojawią się agencje i filie. Pod warunkiem, że znajdą się chętni do ich prowadzenia. A to już takie pewne nie jest.
Ci innego nam mówiono
Chociaż na razie jest cicho, z pewnością milczeć w tej sprawie nie będą związkowcy, którzy już kilka razy udowodnili, że potrafią sparaliżować pracę firmy. Wielu z nich mówi wprost: - Czujemy się oszukani. W ubiegłym roku dyrektor generalny zapewniał, że nie będzie zwolnień grupowych, dziś okazuje się, że jest inaczej - zauważa Beata Kwaśnicka, przewodnicząca komisji podzakładowej NSZZ "Solidarność" przy Centralnym Ośrodku Rozliczeniowym w Bydgoszczy.
Ale największy żal związkowcy mają o to, że nie pomyślano o redukcji zatrudnienia w mniej bolesnej formie.
Będzie gorąco
- Można nie przedłużać umów okresowych, zrezygnować z firm zewnętrznych, których obowiązki mogliby przejąć odchodzący z Poczty - wylicza. - Zabrakło konsultacji. Także w sprawie pakietu dobrowolnych odejść. Zwalnianym powinno się zagwarantować wyższą odprawę od tej, którą przewiduje kodeks pracy. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy o pracę będzie znacznie trudniej niż jeszcze rok czy dwa lata temu.
Z pewnością najbliższe tygodnie upłyną na gorących dyskusjach. Kłopot w tym, że na Poczcie działa kilkanaście związków zawodowych, co może utrudniać wypracowanie wspólnego stanowiska. Nie ulega natomiast wątpliwości, że spółka bez dobrze przeprowadzonej restrukturyzacji skazana jest na dalsze popadnie w tarapaty finansowe.