To był siódmy z rzędu wygrany pojedynek Radwańskiej ze Strycovą. Sfrustrowana Czeszka, która dzień wcześniej wyeliminowała z turnieju Karolinę Woźniacką, nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy. Rzucała piłkami i rakietą, krzyczała, ale to nie był sposób, by dodatkowo się zmobilizować, ani tym bardziej wytrącić Polkę z równowagi. Mecz od początku do końca był jednostronny. Pewnym usprawiedliwieniem dla Strycovej był fakt, że w środę spędziła na kortach blisko 4,5 godziny, bo po spotkaniu z Dunką rozgrywała jeszcze mecz deblowy.
- Zagrałam dzisiaj swój najlepszy tenis. Robiłam wszystko dokładnie tak, jak sobie zaplanowałam. Jestem bardzo szczęśliwa, że znów jestem tutaj w finale - powiedziała Radwańska, która triumfowała na kortach olimpijskich w Sydney w 2013 roku. Ten turniej jest formą przygotowań do Australian Open, które Polka bardzo sobie chwali. - Nie ma lepszej rzeczy jak rozegranie kilku dobrych spotkań z rzędu. Czuję się dobrze, zyskałam pewność siebie, mam więc nadzieję, że będę grać coraz lepiej. Dziś wieczorem odpocznę i będę gotowa na finał.
Radwańska czekała na rozstrzygnięcie w drugiej parze, w której spotkały się Kanadyjka Eugenie Bouchard i Brytyjka Johanna Konta. Wygrała ta druga 6:2, 6:2. Finałowy mecz zaplanowany jest na piątek o 8.30. Transmisja telewizyjna w TVP Sport.
2013 champion @ARadwanska is back in the @SydneyTennis final!
Tops Strycova 6-1, 6-2! pic.twitter.com/PX2ZljWhyV
— WTA (@WTA) 12 stycznia 2017
