Zakład w Ożarowie zatrudniający bezpośrednio ok. 600 osób wytwarzał kable
telekomunikacyjne,których głównym odbiorcą była Telekomunikacja Polska S.A.
(70% sprzedaży). Na przełomie 2001/2002 sprzedaż kabli telekomunikacyjnych
zmalała 6-krotnie. Kryzys rynku kablowego dotknął zarówno firmy krajowe, jak
i zagraniczne (m.in. firma Alcatel, jeden z największych producentów kabli w
Europie, zapowiedziała zwolnienie blisko 10.000 pracowników). Rok 2001
spółka Tele-Fonika Kable S.A. zamknęła stratą w wysokości ponad 8 mln złotych
Przed bramą wjazdową do Ożarowskiej Fabryki Kabli trzy wojskowe namioty i kontener podarowany protestującym przez nowego burmistrza. Tylko tędy mogą przejeżdżać tiry wywożące miedź, kable i maszyny. Kilkunastu ludzi rozciera ręce nad piecem - kozą. Dwie tony węgla podarował były burmistrz. To tu dwa tygodnie temu ochroniarze wynajęci przez właściciela firmy pobili protestujących, a ci atakowali kamieniami i stalowymi jeżami przejeżdżające ciężarówki.
Monopolista na rynku
- Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy pod koniec marca zarząd poinformował związki zawodowe o zwolnieniu ludzi - wspomina Andrzej Kuryłowicz, przewodniczący ożarowskiej "Solidarności" i Komitetu Akcji Protestacyjnej. - To był grom z jasnego nieba, ponieważ jeszcze w styczniu Bogdan Zapaśnik, prezes Tele-Foniki zarzekał się, że nie będzie zwolnień grupowych i likwidacji fabryki.
W piątek 19 kwietnia załoga dostała wypowiedzenia. Trzy dni później zorganizowali wiec i postanowili bronić zakładu.
- Poczucie krzywdy pracowników jest tym większe, że naszą sytuację spowodowała decyzja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - dodaje Andrzej Kuryłowicz. - Za rządu Buzka Tele-Fonika dwukrotnie chciała kupić Elektrim Kable, w skład którego wchodziły zakłady w Ożarowie, Bydgoszczy i Szczecinie-Załomiu. Nie było zgodny na monopolizację rynku produkcji kabli w Polsce. Po miesiącu rządów SLD-UP-PSL urząd zmienił zdanie. Bogusław Cupiał właściciel Tele-Foniki zrzeszającej kablownie z Krakowa i Myślenic zmonopolizował produkcję kabli w Polsce.
Andrzej Kuryłowicz przestrzega, że kablownie z Bydgoszczy i Szczecina może spotkać ten sam los co Ożarów.
Wrogie przejęcie
- To zakład stworzył Ożarów - twierdzi Mieczysław Wójcik, poprzedni burmistrz. - W ośmiotysięcznym miasteczku co trzeci, czwarty mieszkaniec był związany fabryką. To był najlepszy zakład na Mazowszu. Może tu i produkowano drożej, ale od tego jest zarząd, by to zmienić. Restrukturyzacja trwała od kilku lat. Z ponad dwutysięcznej załogi, na produkcji zostało 600 osób. Jeszcze za Elektrimu remontowali wydziały, zburzyli zbędne budynki, kupowali maszyny. Wtedy nikt nie myślał o likwidacji: przecież jak ktoś chce sprzedać samochód, to nie robi generalnego remontu. A Tele-Fonika kupiła holding z zamiarem likwidacji Ożarowa.
Ekonomia nazywa takie działanie "wrogim przejęciem".
Babci dziękujemy
Jadwiga Perzyna, Zofia Kuzińska, Bożena Kielak i Beata Celejewska pikietują pod bramą od siedmiu miesięcy. O sobie mówią: mamy za krótkie nogi, zbyt stare dowody osobiste, aby ktokolwiek nas zatrudnił. - W dwóch miejscach szukałam pracy - mówi Zofia. - Zapytali o straż. Usłyszałam: "babci dziękujemy"... Przepracowała w "Kablu" 14 lat, jej mąż 28 lat, Beata pierwszego września powinna świętować 15-lecie, (ostatnio przy światłowodach), Bożena ma za sobą 25 lat pracy.
Maszyny stoją do dziś
- 19 kwietnia dostaliśmy wypowiedzenia. Ludzie zatrzymali maszyny i stoją tak do dziś - relacjonuje Jadwiga. - Skończyłyśmy szkołę przyzakładową, przepracowałyśmy tu kawał życia. Jak zarząd apelował o przekazywanie premii i nagród na inwestycje w zakładzie, to każdy się zgodził, bo rozumiałyśmy, że tak trzeba. Holding szykował dla nas lepszą przyszłość. Ale jak dobrze prosperujący zakład z płynnością finansową, zamówieniami, dobrym produktem nowy właściciel zamknął, to nerwy nam ruszyły. Tu nigdy strajków nie było, bo po co strajkować, jak wszystko kręciło się dobrze? Przecież dostaliśmy trzy certyfikaty jakości, to nasz duma, a teraz to wszystko na śmietnik.

Biznes
W marcu br. zarząd spółki podjął decyzję o likwidacji fabryki w Ożarowie. Na decyzję tę złożyły się m.in. brak akceptacji zakładowych organizacji związkowych dla przeprowadzenia redukcji zatrudnienia (m.in. 1/3 załogi znalazła się w gronie działaczy związkowych NSZZ "Solidarność" objętych ochroną stanowisk pracy) oraz dane ekonomiczne zakładu:
roczne koszty utrzymania zakładu wynosiły ponad 90 mln złotych i były najwyższe spośród wszystkich pozostałych zakładów;
średnie wynagrodzenie pracownicze w likwidowanej fabryce wynosiło 3,4 tys. zł i było najwyższe spośród pozostałych zakładów w grupie Tele-Fonika.
Spółka deklarowała m.in. gotowość dalszego zatrudnienia 220 pracowników fabryki w Ożarowie Mazowieckim w zakładach w Bydgoszczy i Szczecinie, wypłaty 6-mięsiecznych odpraw, pomoc w znalezieniu ponownego zatrudnienia. Średnia roczna wydajność ekonomiczna zakładu w Ożarowie Mazowieckim była najniższa spośród pozostałych zakładów Tele-Fonika Kable S.A. i wyniosła w 2001 roku: 93 tys. USD sprzedaży na 1 zatrudnionego. Analogiczny wskaźnik dla pozostałych zakładów wynosił: Bydgoszcz - 131 tys. USD, Szczecin - 130 tys. USD.
Pod bramą pełnią ośmiogodzinne dyżury. - Rano w domu coś szybko gotujemy, sprzątniemy i biegiem z powrotem pod bramę. Nawet przy garach myślimy o tym, co tu się dzieje - dorzuca Zofia. Jeszcze się nie zadłużyły, żyją z "kuroniówki". Mówią, że propozycja właściciela, by 200 osób przeszło do Bydgoszczy jest nie dla nich. - Jak dostaniemy na rękę tysiąc czterysta złotych, to wystarczy na prowadzenie dwóch domów? - pytają. Zresztą nigdzie się nie wybierają, bo ciągle wierzą, że zakład ruszy. Dodają, że w urzędzie pracy ludziom z "Kabla" wystawiana jest jak najgorsza opinia. - Tam mówią, że jesteśmy roszczeniowi. Który pracodawca zatrudni takich, którzy przez ponad siedem miesięcy bronią swojego zakładu?
Pies zawsze ugryzie
Dwa tygodnie temu ochroniarze zaatakowali pikietujących. Wcześniej prowokowali ludzi, ale zawsze pomagała im miejscowa policja. Przed pacyfikacją kobiety nosiły policjantom gorącą herbatę, by chłopaki nie marzły w radiowozach. Komendant mówił im: jesteśmy z wami. Jak przyszło co do czego, to policja była z właścicielem. - Pikieta jest legalna, ani były, ani obecny burmistrz jej nie zakazał. 80 pracowników poskarżyło się prokuraturze na atak ochroniarzy i policji - podkreślają pikietujący. - Jak dowódca policji mówił "w imieniu prawa", to myślałam, że serce mi pęknie - w oczach Jadwigi pojawiają się łzy. - Upominamy się o prawo do pracy, a w zamian dostajemy pałą. To właścicielowi mało jest prywatnej armii, jeszcze policja pozamykała wszystkie ulice w Ożarowie, by konwój ciężarówek mógł wyjechać!? Tu już nikt nigdy policji nie pomoże.
- Pies jest psem, zawsze ugryzie - powtarzają.
Godność człowieka
- W tym kraju rządzący zapomnieli, że poza własnością prywatną jest jeszcze człowiek - mówią zdesperowane kobiety.
- Okazało się, że w tym pazernym kapitalizmie człowiek schodzi na drugi plan. A przed prawem własności jest godność człowieka - dodaje ks. proboszcz Zygmunt Rutkowski z Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.
- Taki kapitalista każdym kłamstwem uzasadnia realizację swoich celów - podkreśla były burmistrz. - Nie jesteśmy przeciwnikami wolnego rynku. Rozumiemy, że nasz kraj muszą odbudować jednostki, a reszta ma im w tym pomagać, ale nie wracajmy do XIX-wiecznego kapitalizmu!
Były burmistrz nie obawia się o przyszłość miasta. Przez 12 lat zawsze znajdowali się na czołowych miejscach w rankingach. Widzieli, jak zmienia się Ożarów. Przecinali wstęgi w nowych szkołach, zorganizowali hurtowy rynek warzyw, który zasila gminny budżet 3 milionami zł rocznie. - Tu powstało centrum magazynowe Mercedesa na Europę wschodnią, centrum logistyczne i biznesowe - wylicza Mieczysław Wójcik. - Niepokoję się tylko o ludzi z "Kabla". Tam będzie strefa biedy.
Wychowanie obywatelskie
- Zastanawialiśmy się nad zawieszeniem zajęć w szkole, ale wtedy nasza młodzież też stałaby pod bramą - mówi Jagoda Rybak, dyrektor Zespołu Szkół w Ożarowie. Klasowe okna wychodzą na parking przed zakładem. Uczniowie widzieli, jak ochroniarze i policja pałują ich rodziców i krewnych. Przez okna szkolnych toalet skandowali: ge-sta-po, ban-dy-ci, fa-szy-ści. - Młodzież jest zdegustowana postępowaniem policji, nastroje są bardzo negatywne. Mamy dorosłych uczniów, oni zdają sobie sprawę, że rynek pracy jest trudny, a właściciele decydują o losie swoich firm. Ale obserwując to, co dzieje się pod bramą, wiedzą już, że tam, gdzie chodzi o pieniądze, właściciel nie ma skrupułów. Jak możemy mówić uczniom o etyce, demokracji czy zasadach współżycia społecznego, gdy widzieli na własne oczy, czyich racji broni policja? Wizytowałam lekcję wychowania obywatelskiego poświęconą konstytucji. Wyliczali, w których punktach złamano ją w Ożarowie.
Zdarza się, że uczniowie przychodzą do szkoły głodni. Tłumaczą, że rodzice stali dzień i noc pod bramą. - Chcą pomagać protestującym. Staramy się ich odizolować, tłumaczę, że jak zostaną spałowani, trafią do szpitala, to rodzice będą mieli jeszcze więcej na głowie. Teraz na każdy przedmiot: ekonomikę, przedsiębiorczość, historię czy język polski patrzą przez pryzmat "Kabli". Pytają, dlaczego poprzedni rząd zgodził się sprzedać Francuzom Telekomunikację Polską i teraz zamówienia nie idą do polskich kablowni tylko do francuskich?
Podejmując decyzję o likwidacji zakładu w Ożarowie Mazowieckim, spośród innych zakładów należących do Tele-Fonika Kable S.A., Zarząd Spółki brał pod uwagę fakt, iż sytuacja na rynku pracy w województwie mazowieckim jest o wiele lepsza niż w województwie zachodniopomorskim czy kujawsko-pomorskim, gdzie zlokalizowane są pozostałe zakłady produkcyjne Spółki (Załom- Szczecin, Bydgoska Fabryka Kabli). W rejonie Warszawy bezrobocie wynosiło 12,9%, w okolicach Szczecina - 24%, Bydgoszczy - 21%. Braliśmy pod uwagę, że położony 10 km od Śródmieścia Warszawy Ożarów jest naturalnym fragmentem stołecznego rynku pracy.
Wysokie napięcie
Z Kazimierzem Stachurskim, nowym burmistrzem rozmawiam dzień przed jego wyjazdem na spotkanie z ministrem pracy. - Zaproponujemy kompromis uwzględniający prawa właściciela, koszta i sens demontażu linii kabli wysokiego napięcia. One osadzone są na potężnych fundamentach. Byli dyrektorzy zakładów twierdzą, że po zdemontowaniu linia ta nadawałaby się wyłącznie na złom. Zostawmy ją. Ten interes opłaciłby się Bogusławowi Cupiałowi jako biznesmenowi i człowiekowi. Mikrokonkurencja umożliwiająca zatrudnienie od stu do dwustu osób. To byłoby godne wielkiego biznesmena i zadowoliłoby tych, którzy nie wyobrażają sobie Ożarowa bez "Kabli". Na miłość boską, niech nie dzieli nas produkcja kabli. Dajemy argumenty eurosceptykom. Za chwilę w naszym kraju produkować będziemy wyłącznie opakowania kartonowe i tarcicę. Ostatnio poseł Janowski nawoływał, że potrzebna jest czwarta Rzeczpospolita, ale dajmy szansę trzeciej. Za wcześnie chcemy ją grzebać.
Rząd zaproponował utworzenie na terenie fabryki podstrefy specjalnej strefy ekonomicznej, program aktywizacji zawodowej i mikropożyczki.
- To ruszy najwcześniej za półtora roku, a co do tego czasu? - pyta Sławomir Gzik, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Protestującego. - Wystarczyłoby przywrócić część produkcji. Tymczasem Jan Wieluński, prezes Tele-Foniki zapowiada, że wszystkie maszyny opuszczą Ożarów i nie będzie tam żadnej produkcji.
Protestujący zapowiadają, że nadal będą pilnować swojego zakładu.