Więcej komentarzy na stronie www.pomorska.pl/komentarz
Momentami miałem nawet wrażenie, że z Oslo mówią do mnie sekretarze generalni ZSRR, a nie lider wolnego świata. "Jako najwyższy zwierzchnik sił zbrojnych zastrzegam sobie prawo do obrony USA" - mówił, a w uszach dźwięczały mi słowa Władimira Putina. On też zastrzegał sobie prawo - jednostronne - do obrony Rosji przed Czeczenami i Gruzinami. Obama przekonywał też, że wojny czasem są moralnie usprawiedliwione i bywają wyrazem ludzkiej godności. Zgoda, pod warunkiem, że są to wojny obronne, a nie napastnicze. Przyczyny wojny z Irakiem okazały się tak niedorzeczne, jak polityka Izraela wobec Autonomii Palestyńskiej.
Osłupiałem słysząc z ust laureata, że negocjacje z Al-Kaidą nie przekonają jej przywódców do złożenia broni. Zdumiewające - jako żywo nie słyszałem o żadnych takich rozmowach. Był zamach na WTC i później tylko bomby. Zresztą, w Afganistanie nie ma nawet z kim rozmawiać!
Świat zaczyna stawać na głowie.