Gdy znaleziono zmarłego Polaka w kałuży krwi, sądzono iż to morderstwo. Po wstępnych oględzinach wynikło, że mężczyzna zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Polski kierowca TIR-a przyjechał kilka dni wcześniej do Nembro z dostawą. W oczekiwaniu na otwarcie fabryk po weekendzie, wjechał na specjalny automatycznie zamykany parking.
Parking należał do firm, którym mężczyzna miał dostarczyć przywieziony towar. W godzinach wieczornych elektryczna brama automatycznie się zamknęła i Karol B. pozostał na placu.
Polak, próbując otworzyć ostrym nożem puszkę z jedzeniem, zranił się w łydkę. Z oględzin wynika, że mężczyzna próbował zatamować krwotok bandażami i innymi materiałami. 26-latek szukał pomocy dzwoniąc na domofony firm, do których należał parking.
Skontaktował się również z włoskim numerem 112, prosząc o pomoc, lecz karetki które wyjechały, bez dokładnych informacji nie umiały niestety go odnaleźć.
Jak pisze lokalna prasa z okolic Bergamo, nie wiadomo dlaczego Polak nie wzywał pomocy spoza placu parkingowego. Prawdopodobnie wyczerpany Karol B. zaniechał prób proszenia o pomoc i zmarł w wyniku wykrwawienia się.
Ciało zmarłego zostanie poddane autopsji w celu dokładnego ustalenia przyczyny zgonu.
Udostępnij