Wczoraj, około godziny 16.30, policjanci postanowili wylegitymować mężczyzn pijących alkohol w kompleksie garaży w bydgoskim Fordonie. W czasie gdy funkcjonariusze sprawdzali dokumenty, jeden z mężczyzn wyjął z kieszeni spodni dwa foliowe woreczki i odrzucił je. Okazało się, że było w nich 2,54 grama suszu roślinnego.
29-latek twierdził, że woreczki nie są jego i wcale ich nie wyrzucił. Jak się później okazało miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie. Przy okazji wyszło na jaw, że bydgoszczanin miał przy sobie telefon komórkowy poszukiwany przez policję.
Za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym mężczyźni zostali ukarani mandatami.
Susz w ściągaczu
Ale na tym nie koniec. Parę godzin później, policjanci wylegitymowali mężczyzn, którzy pili piwo przy ul. Jagiellońskiej. W trakcie kontroli osobistej znaleźli w ściągaczu spodni 20-latka foliowy woreczek, w którym było ponad 0,47 grama zielonego suszu.
Za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym mężczyźni zostali ukarani mandatami.
W kieszeniach spodni
Ostatni miłośnik zielonego suszu zatrzymany został na przystanku autobusowym w Fordonie. Uwagę policjantów zwróciło fakt, że na ich widok 21-latek zaczął obchodzić wiatę przystanku. Po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że bydgoszczanin ma w kieszeni spodni, w strunowym woreczku, 0,6 grama zielonego suszu.
Zabezpieczone substancje trafią na badania do Laboratorium Kryminalistyki. Gdy wyniki testów potwierdzą, że są to narkotyki, ich posiadaczom grozi kara do 3 lat więzienia.