Zawody rozegrano w czwartek, w pierwszym dniu obozu integracyjnego w Kołobrzegu. Przy stole do tenisa Kanlcerz nie dał szans ani żużlowcom, ani trenerowi młodzieży Jackowi Woźniakowi. - Nie da się ukryć, byłem najlepszy - śmiał się dyrektor sportowy bydgoskiego klubu. Puchar oddał jednak Robertowi Kościesze, który zajął drugie miejsce. Na podium stanął też Jacek Woźniak.
Przeczytaj także: Sajfutdinow: Mam nadzieję, że do końca kariery będę w Bydgoszczy [wideo]
Dziś dojdzie do rewanżu, na korcie tenisowym. - Dyrektorowi udało się wygrać, ale to był przypadek - żartował Tomasz Gapiński, kapitan polonistów. - W pozostałych zajęciach odstaje od nas. Poniósł też zresztą prestiżową porażkę. Założyliśmy się o "stówkę" na meczu Polaków w piłkę ręczną. Dyrektor nie wierzył w zwycięstwo naszych reprezentantów i przegrał ze mną.
Wspólne kibicowanie polskim szczypiornistom dodatkowo pozytywnie naładowało bydgoskich żużlowców. - Atmosfera w drużynie jest bojowa - zapewniał Gapiński. - Cały zespół jest pozytywnie nastawiony do sezonu i mam nadzieję, że to przełoży się na nasze wyniki. Czasu nie marnujemy. Niemal od razu po przyjedzie wyruszyliśmy na marszobieg. Potem graliśmy w tenisa, na wieczór zaplanowano spotkanie całej drużyny.
Plan zajęć na kolejne dni również jest napięty. Dziś żużlowcy już o 7 rano wyruszyli w trasę. W planie mieli pokonanie kilku kilometrów. Potem basen, sauna, siłownia, tenis ziemny.
Trochę czasu z zawodnikami zaplanował również prezes Marian Dering. Chce zintegrować się z zespołem, poznać zdanie zawodników na kilka tematów, m.in. przygotowania toru na zawody ligowe. Drużyna będzie też rozpracowywać przeciwników. A razie teoretycznie.
W Kołobrzegu brakuje tylko Artioma Łaguty, który przez kłopoty wizowe nie zdołał dotrzeć do Polski. Poloniści w Kołobrzegu będą do niedzieli. - Potem wracamy do indywidualnych zajęć - dodał Tomasz Gapiński. - Coraz częściej jednak będziemy trenować wspólnie.
Czytaj e-wydanie »