Polska - Rosja 0:3 (17:25, 23:25, 21:25
POLSKA: Bartman (14), Kurek (8), Winiarski (7), Nowakowski (3), Możdżonek (2), Żygadło (1); Ignaczak (libero); na zmiany: Kosok (2), Ruciak, Zagumny, Jarosz. Punkty atak - 32, blok - 4, zagrywka - 1.
ROSJA: Michajłow (13), Musierskij (12), Wołkow (9), Tietiuchin (6) oraz Chtiej (5), Grankin (1), Obomoczajew (libero) oraz Ilnych (5), Apalikow (1), Sokołow, Biereżko. Punkty atak - 38, blok - 7, zagrywka - 7.
Odpadnięcie siatkarzy z turnieju to chyba najbardziej bolesna porażka naszych sportowców w Londynie. Zespół od początku roku był w znakomitej formie. W fenomenalnym stylu drużyna wygrała rozgrywki prestiżowej Ligi Światowej. Do stolicy Anglii biało-czerwoni jechali więc po medal. Nawet trenerzy i zawodnicy z ekip rywali głośno mówili, że Polacy to główny kandydat do zdobycia złotego medalu.
Polska - Rosja [tekstowa relacja na żywo]
Niestety, podobnie jak w Pekinie skończyło się na ćwierćfinale. W środę na drodze do medalu stanęli nam świetnie dysponowani Rosjanie, którzy rozbili Polaków 3:0.
W zaledwie 77 minut zakończył się sen o medalu olimpijskim, choć wiara polskich kibiców nie była do zmierzenia przez żaden zegar na świecie, z londyńskim Big Benem na czele. Na ich wierze jednak się skończyło.
Już przed meczem, a tym bardziej w jego trakcie w polskich siatkarzach nie było ani przez chwię widać tego, co pokazywali niedawno: pasji, zadziorności, siły, zespołowości, wiary. Sami zgotowali sobie taki los, przegrywając w grupie z Bułgarią i Australią, co dało im już w ćwierćfinale tak trudnego przeciwnika, jak Rosja. A rywale z dwoma "wieżowcami" - Dmitrijem Musierskim (218 cm) i Aleksandrem Wołkowem (220 cm) - grają w turnieju znakomicie i są jednym z głównych kandydatów do złota.
Czy jednak grając tak, jak w środę, Polacy poradziliby sobie z innym rywalem? Wcześniejsze dwie porażki - jak się okazało - nie były wypadkami przy pracy. Gdzieś po drodze od Ligi Światowej zespół zgubił formę, pewność siebie i nie udźwignął na swoich barkach trudu olimpijskiego turnieju.
Iskierka w drugim secie
Pierwszy set zakończył się w 23 minuty. Polacy przegrywali od początku, ale doszli rywala na 11:13 i 12:14. Potem jednak stracili 6 pkt. z rzędu, bo nie potrafili sobie poradzić z lekką, tuż za siatkę zagrywką Siergieja Grankina. Przegrywali 12:20 i częściej patrzeli na siebie bezradnie, zamiast zmuszać do wysiłku rywali.
Najbardziej zacięty był drugi set. Wówczas zatliła się iskierka nadziei, że biało-czerwoni nie stracili pasji do końca. Prowadzili 13:10, a od stanu 14:14 walka trwała punkt za punkt. Kluczowy moment nastąpił przy 19:19: Musierskij wbił kolejnego "gwoździa" w parkiet, a Zbigniew Bartman został zablokowany. Mając 2-pkt. przewagę Rosjanie już nie popełnili żadnego błędu, a seta zakończył świetny Maksim Michajłow.
Patrząc na polski zespół, tylko największy optymista mógł liczyć, że od trzeciej partii zdoła on odmienić losy meczu. I nie odmienił. Ze łzami w oczach do szatni schodzili m.in. Bartosz Kurek i Krzysztof Ignaczak. Nie chcieli komentować fatalnego spotkania.
Kapitan Marcin Możdżonek mówił: - Rosjanie byli dużo lepsi. Podejmowaliśmy duże ryzyko w zagrywce, ale zupełnie nam się to nie udało. Jak wszystko. Z naszym atakiem na czele. Mieliśmy w tym turnieju wielkie wahania formy. Sam nie wiem dlaczego.
Czytaj e-wydanie »