Z dworem i dobrami ziemskimi w Wielgiem związane są historyczne nazwiska Mioduskich, So-kołowskich, Miączyńskich. Wiatr historii, który powiał w 1945 r., zmiótł je bezpowrotnie, podobnie jak i Wilskich, ostatnich właścicieli dóbr Wielgie. Zrobił miejsce dla Rolniczej Spółdzielni Wytwórczej "Przyszłość". Przyszłość rysująca się w poprzednim ustroju przed gorzelnią w Wielgiem nie była najgorsza. Gdy jednak po 1989 roku wrócił wolny rynek, zaczęły się kłopoty.
W 1980 r. gospodarzem w gorzelni w Wielgiem został Marian Jakubowski. Miał już za sobą sporą praktykę w tej dziedzinie, pracował w podobnych zakładach w Skępem i Piątkowie. Dziś może się pochwalić czterdziestoletnim doświadczeniem w tym fachu - a karierę zawodową skończył jako... doglądający majątku upadłej i zamkniętej firmy spółdzielczej. W Wielgiem wytwarzano spirytus 92- procentowy dla Polmosu, produkującego wódki, między innymi toruńskiego "Poloneza".
- Głównym surowcem były ziemniaki, ale jak był kryzys z ziemniakami, to produkowaliśmy spirytus też z jabłek - wspomina Marian Jakubowski. - Produkcja szła dobrze, pięć tysięcy litrów spirytusu na dobę, surowców nie brakowało.
Niestety, dla gorzelni, wskaźniki ekonomiczne zwariowały pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Surowiec okazał się zbyt drogi, ceny za spirytus nie pokrywały kosztów produkcji. I tak rozpoczął się upadek gorzelni w Wielgiem...
Dziś solidny budynek, będący właśnością Agencji Rolnej Skarbu Państwa, niestety, już bez większości urządzeń, można kupić za około 90 tys. złotych. - Dobrze by było, gdyby udało się ten obiekt uratować - mówi Marian Jakubowski.__Gmina miałaby podatki, a mieszkańcy pracę.