W niedzielę Julia przeszła operację dolnego odcinka układu pokarmowego.
Zabieg przeprowadzili lekarze ze szpitala im. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy, do którego Julia została przewieziona w sobotę. Medycy z kliniki chirurgii dziecka
nie widzieli innego wyjścia,
bo w dolny odcinek jelita dziewczynki wdał się stan zapalny. Został on prawdopodobnie wywołany przez wrodzoną wadę przewodu pokarmowego noworodka.
Julię znalazł przypadkowy przechodzień nad Wisłą w środę wieczorem. Dziecko na skraju wyziębienia zostało przewiezione do szpitala w Grudziądzu, gdzie lekarze przez pięć godzin robili wszystko co w ich mocy żeby uratować noworodka. Dziewczynka przeżyła i została na tyle podleczona, że już w czwartek rano jej zdrowiu i życiu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo.
Niestety, w nocy z piątku na sobotę stan dziecka zaczął się gwałtownie pogarszać. - Julia nagle przestała tolerować pokarm i zaczęła krwawić. Jak tylko dziecko do nas trafiło podaliśmy antybiotyki, mimo to doszło do zakażenia dolnego odcinka przewodu pokarmowego - mówi Lech Cesarz, ordynator oddziału neonatologii i intensywnej terapii noworodka szpitala w Grudziądzu - Zdecydowaliśmy o przewiezieniu Julii do szpitala Bydgoszczy, gdzie przeprowadza się operacje noworodków.
Tymczasem wciąż nieznani są rodzice
dziecka. Nie wiadomo też czy to oni zostawili noworodka na pewną śmierć nad Wisłą. Policjanci od środy próbują trafić na ich ślad, ale jak dotąd bez rezultatów.