- Jak się burza przetacza nad raportem WSI, to nad podatkami pracuje się w większym spokoju?
- Pewnie. Jest przecież zasada naczyń połączonych. Także, jeśli wszyscy są zajęci raportem, to nam jest to nawet na rękę, bo planujemy dość duże zmiany.
- Pani mówi: Mam pewność, że nie marnujemy czasu. Ani podatki nie są niższe, a miały być.
- Ależ jakże nie są? Są.
- Pani premier, przypomnę, co pani mówiła w 2004 r. Dlaczego jeszcze nie mamy podatku liniowego?
- A to jest insza inszość. To, że są niższe nie oznacza, że są liniowe. To, że nie są liniowe nie oznacza, że nie są niższe. Są niższe. Sama podpisałam rozporządzenia znoszące napad akcyzy na kosmetyki. Jest ustawa znosząca podatek od spadków i darowizn w obrębie najbliższej rodziny, są odmrożone progi podatkowe - to wszystko jest.
- Pani wie, że wszyscy tak naprawdę patrzą i się zastanawiają: Będzie 19 albo 18, albo 17 procent dla wszystkich, czy nie będzie?
- I od 1 lipca tego roku mamy plan zmniejszyć stawkę składki rentowej dla zatrudnionych o połowę. To jest dobra wiadomość dla wszystkich, którzy mają pracę, zwłaszcza dla sfery budżetowej, ponieważ wzrosną im wynagrodzenia na rękę.
- Nie można było tego wszystkiego przeprowadzić wcześniej?
- Można było. Planowałam przecież zrobienie tego kroku z początkiem 2007 r. Ale kiedy pod koniec czerwca 2006 r opuściłam rząd, moi następcy uznali, że nas na to nie stać.
- Ale będzie podatek liniowy?
- Kiedyś w Polsce będzie podatek liniowy na pewno.
- To nie jest ta Zyta Gilowska z 2004 r., która mówi: Poprę plan Hausnera, jak będzie podatek liniowy.
- Kiedy ja nie jestem doktrynerem. Proszę posłuchać, bo ustawy są już uchwalone. Z początkiem 2009 r. - to już nie jest już tak bardzo dużo czasu, jest opublikowane w Dzienniku Ustaw - w Polsce wejdą 2 stawki podatkowe: 18 i 32 proc., z jednym wysokim progiem: ponad 85 tys. zł. To oznacza, że 98,6 proc. podatników będzie w Polsce płaciło według stawki 18 proc. z wysoką, ponad 3 tys. zł rocznie, kwotą wolną i z ulgami prorodzinnymi. To jest jedwabna poduszka.
- Zanim położymy na niej głowę, to co trzeba zrobić, żeby utrzymać ten wzrost gospodarczy, który mamy?
- Chuchać i dmuchać. Jak powiedziałam na początek - obniżać pozapłacowe koszty pracy, co zrobimy w 2 fazach. To jest wcześniej niż planowałam.
- Mimo że są te zapowiedzi, o których pani mówi, to one i tak są bardzo wysokie.
- To nie są już zapowiedzi. Premier powiedział, ja powtarzam - kończymy pracę nad projektami ustaw. Z dniem 1 lipca ta część składki rentowej, którą płacą pracownicy, która wynosi 6,5 pkt. procentowego podstawowy wymiaru zmniejszy się o 3 punkty. A z dniem 1 stycznie 2008 roku przyjdzie następna porcja obniżki dla zatrudnionych i dla pracodawców. Razem stawka składki rentowej zmaleje z obecnych 13 procent podstawy wymiaru do 6 procent - o 7 punktów procentowych. To jest bardzo dużo - 7 punktów procentowych, każdy punkt procentowy kosztuje prawie 3 miliardy złotych. 20 miliardów złotych - na to właśnie pójdą owoce wzrostu gospodarczego pomiędzy 2006 i 2007 rokiem - by obniżyć koszty pracy o, finalnie, prawie 20 procent.
- Bardzo dziękuję.